Na psa urok albo kto kogo wykończy...
Kama, teraz Ci tego nie powiem, bo nie wiem. Muszę pomierzyć, a zrobię to dopiero, gdy przebrnę ponownie przez śniegi i zajadę na budowę. Postaram się rychło to uczynić i pomierzyć.
Pamiętam tylko, że długość ściany z wyciągiem to 3 metry. Myślę, że w poprzek też może być tyle, bo ona taka kwadratowa jest jakaś, ta kuchnia moja.
Co do odcedzania - jasne, że będzie do bani. Wiem o tym. Problem w tym, że ja jestem dziecko blokowisk i to jeszcze tych komunistycznych. Gdy zobaczyłam w projekcie, że zlew pod oknem, powiedziałam - no dobra, to pod oknem, mus to mus. Tak kiedyś było, człowiek się wprowadzał do mieszkania, pion był tu, a nie gdzie indziej, nie dało się przenieść zlewu czy kibelka gdzie się chciało...
Dopiero, gdy już kuchnia była, wyrazilam żal, że zlew jest pod oknem i z garem będę biegać od ściany do ściany, żeby pyrki odcedzić. A Inwestor na to: to po coś chciała zlew pod oknem?!
Ja naprawdę myślałam, że inaczej się nie da...
Na Twoim miejscu zrobiłabym inaczej.
A lodówki nie ma, bo przeciez jeszcze nie mieszkamy. Nie ma tam życia, bo nie ma mnie Nie gotujemy, nie pieczemy, nie walę nikogo wałkiem ani patelnią po łbie... To jeszcze nie jest kuchnia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia