Nasza BUKOWA CHATKA
Ładny widoczek, prawda?
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000024.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000024.JPG
Brakuje mi czasu na pisanie.
Wracam z pracy, kiedy jest już ciemno, biegusiem robię jakiś szybki obiad i czekam na Mariusza, który wraca późnym popołudniem zmachany i zmęczony, a teraz jeszcze kiedy zrobiło się tak zimno - przemarznięty. Wiele godzin spędza na budowie o suchych kanapkach i spragniony gorącej herbatki.
Dzisiaj po powrocie wypił cztery pod rząd.
Patrzyłam z podziwem, ale też z troską, jak wlewa w siebie jeden po drugim cztery kubki tego gorącego płynu. Mój dzielny "budowlaniec" .
A na budowie ruch, aż miło.
Wczoraj był zwariowany dzień, nawet szef naszej ekipy stwierdził, że jak już buduje kupę lat - to jeszcze takiej sytuacji nie widział. Po poprzedniej deszczowej nocy, niektóre drogi zrobiły sie grząskie. Mariusz z ekipą czekali na "gruchę". Kierowca (z gatunku tych, co to wszystkie rozumy pozjadał) zdecydował się podjechać dalej i zawrócić, zamiast skręcić na pole obok i zadekować się obok naszego płotu. Finał był taki, że próbując zawrócić na błotnistej, mało uczęszczanej polnej drodze ugrzązł tak dokumentnie, że już nie mógł się z tego błota wydostać. Nie pomogła ani Fadroma, która zjawiła się na pomoc, ani żadne inne nadprzyrodzone siły i nasz oczekiwany beton tkwił sobie w "gruszce", a kawaleria z ekipy zapuszczała bezczynnie korzenie na działce w oczekiwaniu na jakiś cud. W końcu po kilku godzinach nieudolnych prób wydobycia "gruszki" z błota, szef tej przeuroczej maszyny dał sobie spokój i przysłał kolejną "gruchę" z nową porcją betonu, tak że wreszcie można było zalać ławy, które już po tylu godzinach bezczynności, z pewnością stęskniły się za wypełnieniem
Tak to mniej więcej wyglądało z daleka:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000026.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000026.JPG
A tu już pompa przygotowywana do wylewania:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000025.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000025.JPG
A więc ławy wylane, jakby nie było - dwadzieścia minut roboty. Ale ponieważ zrobiło się już późno i na dodatek ciemno, wszelkie pozostałe prace zostały odłożone na następny dzień. No i jeszcze - prawie już po ciemnicy - przyjechało na budowę drewno na płot i na konstrukcję drewutni.
To tylko jego część:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000027.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000027.JPG
Płot będzie, jak na prawdziwy wiejski domek przystało z poziomych desek, tylko dwustronnie heblowanych, czyli z korą i ze wszelkimi elementami naturalnego drewna, "spontanicznie" ciętego, czyli "jak leci". Takie "RANCHO"
Na taki zdecydowaliśmy się od początku, bo bardzo nam się podobał, no i nie ukrywam, że koszty takiego płotu są bardzo zminimalizowane.
Reszta prac jutro: ruszają ze stawianiem bloczków (hurra). A w sobotę pojadę obejrzeć ten nasz rozkwitający apartament i nacieszyć oko.
Tak wyglądało to dziś z samego rana, jeszcze oszronione po mroźnej nocy:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000028.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000028.JPG
A mój mężulek?..
Wariuje bez tchu i opamiętania przy drewutni. No sami zobaczcie, jakie są postępy
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000029.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000029.JPG
Aż pysio mi się cieszy
Ech.. ech..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia