Nasza BUKOWA CHATKA
Pracowaliśmy prawie całą sobotę.
Mariusz produkował się dalej przy swojej drewutni,
ja dostałam za zadanie malowanie jej ścianek impregnatem.
Drewutnia zaczyna wyglądać coraz okazalej.
Mariusz szykuje tam sobie miejsce do prac, między innymi stolarskich.
Jestem z niego bardzo dumna.
Postawił sam, bez niczyjej pomocy, taki piękny domek.
Teraz pracuje bez wytchnienia na dwa fronty:
w naszym domku kładzie instalacje, a w drewutni (w wolnych chwilach) szykuje miejsce na narzędzia,
które do tej pory - niestety - musi jeszcze wozić autem.
Ale postęp prac w tym pomieszczeniu jest na tyle szybki,
że pewnie niedługo będzie już mógł w niej zostawić wszystkie swoje cenne skarby,
które mają Mu służyć do wykonania niektórych naszych mebelków i do wykończeniówki.
Chwila odpoczynku:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000052.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000052.JPG
Przerwa na drugie śniadanie:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000051.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000051.JPG
Było pracowicie :
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000063.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000063.JPG
Ale i tak nie zdążyłam skończyć:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000061.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000061.JPG
Piękny był wczorajszy dzień.
Czas zleciał nie wiadomo kiedy.
Gdy wracaliśmy wieczorem do Wrocławia,
czułam się spełniona i szczęśliwa.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia