Nasza BUKOWA CHATKA
Rewelacja!
Po pełnym żalu wpisie Iwonki z Sowich Gór (patrz: komentarze)
i po telefonicznych uzgodnieniach z naszym naczelnym majstrem,
udało mi się uzyskać Jego zgodę na umieszczenie w dzienniku zdjęcia mojej wiechy.
Panie A. - dziękuję .
No to: trzy, dwa, jeden, start!
Tak się wspinała ruchoma wiecha :
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000080.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000080.JPG
A tak wyglądała:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000076.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000076.JPG
A wracając do relacji z naszej pierwszej nocy..
Taki obrazek uchwyciłam wieczorną porą.
W okienku widać palące się światło lampki:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000078.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000078.JPG
Zasnęłam szybko i nawet nie wiem kiedy.
Niestety - noc nie należała do lekkich.
Nowe, nieznane odgłosy, szeleszcząca gdzieś tam w tle folia - zrobiły swoje.
Na dodatek w nocy zerwał się wiatr i zaczął padać deszcz, więc spałam na pół gwizdka,
wsłuchując się w te nowe odgłosy dochodzące z zewnątrz i wewnątrz domku.
Zrywałam się na równe nogi przynajmniej ze trzy razy.
Ciągle wydawało mi się, że ktoś jest na zewnątrz, coś szeleściło, szumiało i uderzało w blachę.
Rano okazało się, że wiatr wyrwał nie zamknięte drzwi od blaszaka
i to te odgłosy przeraziły mnie tak naprawdę.
I szczerze mówiąc tak solidnie pospałam dopiero nad ranem,
kiedy zrobiło się jasno i różowy świt zagościł na dobre za oknem.
W komentarzach pytano mnie o mój sen na nowym miejscu.
Senne mary były zdecydowanie koszmarne.
Z powodu tłukących się blaszanych drzwi pamiętam, jak przez mgłę, pogranicze jawy ze snem.
I nie były to radosne wizje.
Wydawało mi się, że ktoś chodzi po podwórku, że włamuje się do drewutni itd.
Jednym słowem - masakra!
Ale jak to mówią: sen mara - Bóg wiara .
I tego się trzymam.
Za to rano..
Pokażę Wam naszą supernowoczesną jadalnię :
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000079.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000079.JPG
A potem Mariuszek rozpalił w kozie i było przesympatycznie:
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000071.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/428921/00000071.JPG
Całą sobotę do późna pracowaliśmy przy domku.
Pomagało nam dwóch pomocników, w postaci Mariusza siostry - Joli i jej męża - Jurka.
Robota aż furczała.
Odwaliliśmy kawał dobrej roboty.
A teraz nastała nowa epoka .
Mój Mariuszek postanowił, że czas już (przynajmniej dla Niego)
na zadekowanie się prawie na stałe w Bukowej Chatce.
Fura materiału budowlanego i sprzętu w drewutni, wymaga jednak jakiegoś nadzoru
i - niestety - trzeba tego w miarę możliwości pilnować..
I tym sposobem uczynił mnie wczoraj słomianą wdową, bo pozostał na budowie na noc.
Taki bywa niekiedy los zwariowanych inwestorów .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia