Marzenia do spełnienia - czyli dziennikWioli
Pojechaliśmy dziś sobie na działkę relaksacyjnie. Trzeba było wykorzystać piękną pogodę zwłaszcza ze względu na Weronikę. Blokowa piskownica odstrasza mimo, ze nawet wymieniony w niej pisaek, ale znajduje sie na patelni, zero cienia i zwyczjnie nie da sie tam wysiedzieć. Co nie zmienia faktu, że jest zatłoczona maluchami i ich mamami. Tak więc zabraliśmy zabawki do piasku Niki, sobie gazetki i jakies picie udaliśmy się na wypoczynek. Było wspaniale, ale ... głośno . Sobotnie popołudnie na wsi pełne jest odgłosu kosiarek do trawy, rąbania drzewa, tudzież odłosu innych prac przydomowych. I pomyslałam sobie, ze za rok na wiosne raczej czasu na takie leniuchowanie na tarasie nie bedzie za duzo. Dobrze to czy żle ? Dobrze o tyle, ze nie trzeba będzie robic całej wyprawy jak dziś tylko zwyczajnie otworzyc trzwi tarasowe .
No i na koniec okukała mnie kukułka !!! Bez grosza najmniejszego przy duszy ! . Heh, znaczy budowa pochłonie całą kasę i rok będzie bidnuchny . całe szczęście mąż jeszcze kukułki nie słyszał i w nim nadzieja, ze nie da sie okukac tak na goło .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia