Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    442
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    723

Dom w Lesie


Jarek.P

1 098 wyświetleń

Dziś sobota, w planach miałem robienie hydrauliki, ale niestety wirusy jakies plany pokrzyżowały, nie wiem, czy świńska grypa, czy ptasia czy inne cholerstwo, w każdym razie o siedzeniu tam cały dzień nie było mowy.

 

 

Teraz uwaga, następnego akapitu forumowicze mogą nie czytać, albowiem będzie to prywata niezbędna w celu zapobieżenia wybuchowi paniki w rodzinie:

 

Rodzice moi kochani! NIC NAM NIE JEST! Generalnie jesteśmy zdrowi, małżonka w każdym razie już prawie zdrowa, Wyjątek zdrów jak ryba, a mnie po prostu "coś brało". Na chwilę obecną co prawda mogę napisać, że nie wzięło, ale wolałem dmuchać na zimne i dziś sobie cięższe prace odpuścić.

 

 

Ile sobie jednak można odpuszczać, tyle można, przyjemności pierwszego napalenia w kozie w życiu bym nie odpuścił, choćby i z glutem do pasa i temperaturą, a co dopiero w stanie "w zasadzie nic mi nie jest, ale...". Tak więc pojechaliśmy dziś ot tak sobie, w kozie napalić.

 

 

Po pierwsze, nieprezentowany jeszcze tutaj nowy zamek do naszych super drzwi antywłamaniowych. Tamten demonstrowałem wcześniej i pisałem, że klasa antywłamaniowości "D". No więc proszę bardzo, drzwi po apgrejdzie i zamek z klasą "E":

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr4YfyRjI/AAAAAAAACCs/bw-ZAX4n8X0/s720/7592_Nowy%20zamek.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr4YfyRjI/AAAAAAAACCs/bw-ZAX4n8X0/s720/7592_Nowy%20zamek.jpg

 

Napalenie w samej kozie odbyło się w sposób trywialny, było się w końcu harcerzem, każde wakacje w okolicy lasu spędzało (las ma się dobrze do dzisiaj!!!) i nie jedno ognisko się w życiu paliło, tylko z braku baniaka z benzyną (uwaga na wymowę: "banjaka", takiego kargulowego) trzeba było się acetonem zadowolić

 

(gdyby ktoś miał wątpliwości, na wszelki wypadek całkiem już poważnie: nie, nie rozpalałem wewnątrz domu, w dodatku w małej zamkniętej komorze, ognia za pomoca acetonu ani tym bardziej benzyny, ja może miewam różne pomysły, nie zawsze rozsądne, ale przede wszystkim tej kozy by mi szkoda było, kawał papieru i zapalniczka wystarczyły).

 

 

Efekty rozpalenia załadowanej drewnem kozy:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr38E_hSI/AAAAAAAACCo/Jw7tJ9wL5dU/s720/7617_Palimy.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr38E_hSI/AAAAAAAACCo/Jw7tJ9wL5dU/s720/7617_Palimy.jpg

 

I pierwszy dym z komina. Bledziutki, bo drewno już ładnie wyschło a i na tym kolorze nieba nie było widać:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr4tiL53I/AAAAAAAACCw/eQVXx4v1QHc/s512/7600_Palimy.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr4tiL53I/AAAAAAAACCw/eQVXx4v1QHc/s512/7600_Palimy.jpg

 

I widok z dalszej perspektywy, tutaj trzeba już uwierzyć strzałce na słowo, ten dym tam był!

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr6NFuuWI/AAAAAAAACC8/vWPssv7pnvk/s720/7603_Palimy_opis.JPG" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWr6NFuuWI/AAAAAAAACC8/vWPssv7pnvk/s720/7603_Palimy_opis.JPG

 

I jeszcze raz sama koza, wraz z prowizoryczną zaporą antyWyjątkową. Wyjątek co prawda długo był indoktrynowany, że ta koza jest baaardzo groźna i absolutnie nie można się do niej zbliżać, co miało m.in. ten efekt, że jak głośno zawołałem "Uwaga, podpalam", to biedne dziecko biegiem na drugi koniec salonu poleciało, ale lepiej niech się poboi niż ma się na kozę dajmy na to przewrócić.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWuilanSZI/AAAAAAAACDA/r6xmemCbgcw/s720/7607_Palimy.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SvWuilanSZI/AAAAAAAACDA/r6xmemCbgcw/s720/7607_Palimy.jpg

 

Pierwsze solidne napalenie dość mocno nam zadymiło dom poniewaz musiała się wypalić nieużywana od dawna rura kominowa, a zwłaszcza nowa jej część - wysmarowane jakimś olejem kolanko, na zdjęciu widać, jak już zczerniało.

 

Po tym pierwszym napaleniu w każdym razie dwa pierwsze spostrzeżenia, jakie się nasuwają:

 

1) Jeezuuusie, jak toto grzeeejeee... Może z godzinę żeśmy palili, a w salonie, w którym koza jest zainstalowana się odczuwalnie ciepło zrobiło.

 

2) Jeezuuusie, ile toto żre paliwa! Fakt, że dziś paliłem z uchylonymi drzwiczkami popielnika i szybrem otworzonym na max, ale koza była ścinkami drewna wypełniona do poziomu górnych drzwiczek i spaliła je do cna w tą godzinę właśnie, aż hucząc przy tym z łakomstwa.

 

Użytkowo... no może szybra nie będę zamykał, popielnik już raczej tak, ale te hałdy drewna, które mamy na działce i co do których się obawiałem, że nie tylko na tą zimę, ale na parę następnych starczą... obawiam się, że pójdzie wszystko i być może jeszcze trzeba będzie z dłuższych odpadów trochę naciąć.

 

 

Póki co pilnie potrzebny ładny pogrzebacz, formowany młotkiem czajnik, taki do stawiania na fajerce i może ręcznie robiona patelnia?

 

 

J. (z wizją jajecznicy na boczku robionej na kozie jako posiłek "przy robocie")

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...