Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    442
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    1 152

Dom w Lesie


Jarek.P

1 488 wyświetleń

Dziś wiele nie zrobiłem, bo nie dość, że wszystkiego byłem na budowie 3 godziny, to jeszcze zmarzłem dość mocno. Na termometrze było -2, co w porównaniu choćby z poprzednimi kilkoma wizytami było wręcz upalną temperaturą, ale dość silny wiatr powodował, że niestety...

 

 

Zanim do budowlanych tematów jednak przejdę, chciałem jeszcze sobie trochę żalów powylewać w temacie obecnego naszego mieszkania. W którym, jak już wcześniej pisałem, sufit właśnie nam się zaczął walić na głowy.

 

Mówi się trudno, jest robota, trzeba zrobić, zrobię to sobie oczywiście sam, ale, jak sobie naiwnie wyobrażałem, skoro mieszkanie jest ubezpieczone i to dubeltowo (majątkowo i jako nieruchomość) od szkód wszelakich i stała się szkoda, to dlaczego mam nie dostać tego, co mi się jak psu buda należy z tytułu powstania tejże szkody? Wydawało mi się to tak oczywiste, jak to, że słońce wschodzi i zachodzi, więc oczywiście zgłosiłem szkodę. Uprzednio wysławszy opis koniecznego remontu do kilku firm z prośbą o wycenę i wybrawszy najdroższą ofertę jako podkładkę do uzasadnienia kwoty roszczenia.

 

 

Pierwszy zonk nastąpił, kiedy przyszedł do mnie rzeczoznawca. Rzeczowy, współczujący, zgadzający się ze mną, że to nie jest tylko niewielka łata, że to niemalże cała łazienka jest do wybudowania od zera, a już sufit to trzeba cały skuć i od nowa otynkować na pewno. I tylko wyprowadził mnie z błędu odnośnie ubezpieczenia, z którego to będzie zgłoszone. Przekonany byłem, że majątkowe, to majątkowe, pralka, telewizor, kryształy rodowe itp., a tu jest ewidentnie ubezpieczenie "murów", czyli to drugie. A nic z tego! Otóż wyobraźcie sobie drodzy niezorientowani w ubezpieczeniowych niuansach czytelnicy, że tynk na ścianach i suficie nie wchodzi w skład nieruchomości, tylko majątku Konkretnie jest to "stały element wyposażenia". Nic, ubezpieczone mam na szczęście i to i to, więc mi bez różnicy.

 

 

Już za dwa dni zadzwonił do mnie robot. Android. Jakieś ewidentne połączenie ubezpieczeniowego komputera z człowiekiem, który kiedyś był zapewne obiecującym naciągaczem z Amwaya albo akwizytorem czegośtam wspaniałego, tylko zatrudniając się w PZU lobotomię przeszedł, żeby się zbędnych emocji wyzbyć. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak (z dokładnością do faktów, gadka była tak plastikowo-formułkowa, że nie jestem w stanie z pamięci tego odtworzyć):

 

- halo?

 

- dzień dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z panem Jarosławem P.?

 

- tak, słucham?

 

- bardzo mi miło pana słyszeć, z tej strony [...], jestem odpowiedzialny za merytoryczne opracowanie zgłaszanej przez pana szkody i chciałbym pana uprzejmie poinformować o odmownym rozpatrzeniu wniosku o wypłatę odszkodowania.

 

- yyyy... a dlaczego?

 

- została podjęta decyzja odmowna, ponieważ szkoda zaistniała w związku z przyczyną nieobjętą w ogólnych warunkach ubezpieczenia.

 

Mniej więcej w tym momencie moje trybiki zaczęły się kręcić w nową stronę i zacząłem rozumieć, że wiem, co on do mnie mówi, ale nie za bardzo rozumiem, dlaczego. Postanowiłem poprosić go o rozwinięcie wypowiedzi:

 

- przepraszam, a czy może mi pan to powiedzieć jeszcze raz, ale po ludzku? - myślałem, że się uśmiechnie, czy jakoś zareaguje i zacznie ze mną rozmawiać, jak człowiek, ale niestety, on miał swoje formułki i swoją Standardową Procedurę Rozmowy Z Klientem

 

- uprzejmie pana informuję, że pana pana wniosek o wypłatę odszkodowania został...

 

- tak, to rozumiem, chodzi mi o powody - wpadłem mu w słowo

 

- uprzejmie informuję, iż przyczyną powstania szkody nie był ogień, zalanie, powódź, huragan, uderzenie piorunu, eksplozja, grad, upadek pojazd powietrznego, lawina, obsuwanie się ziemi - wyrecytował głosem z modulacją a'la zapowiedzi na dworcu Warszawa Zachodnia.

 

- no tak, we wniosku napisałem, co było przyczyną.

 

- z przykrością muszę pana poinformować, że tylko takie przyczyny, jak ogień, zalanie, powódź, huragan, uderzenie piorunu, eksplozja, grad, upadek pojazd powietrznego, lawina, obsuwanie się ziemi są objęte ubezpieczeniem.

 

 

Nie przedłużałem rozmowy, zwłaszcza, że "Przygody Dobrego Wojaka Szwejka" mi się zaczęły przypominać i musiałem się już pilnować, żeby po każdym "uprzejmie informuję" nie zaczynać w odpowiedzi zdania od "Posłusznie melduję".

 

W domu sam zajrzałem do OWU i faktycznie, "zdarzenia losowe" są ściśle zdefiniowane, "smarowania żelbetu olejem przed otynkowaniem" tam nie ma, żadnego innego nawet na siłę się podciągnąć nie da. Czyli dupa blada, nie będzie 2tys PLN na czysto

 

Chyba, że... to "zalanie" mi jeszcze chodzi po głowie. Ono jest zdefiniowane jako "szkoda powstała w wyniku działania wody lub innej cieczy [...] pochodzącej z urządzeń wodnych [...] w wyniku awarii tych urządzeń". Nigdzie tu nie jest powiedziane, że sufit zalać musi sąsiad z góry. Może sąsiadowi z dołu zalać mój sufit byłoby trudno, ale sam sobie mogę sufit zalać? Mogę. Może mi strzelić rurka przy kiblu tak, że woda będzie sikać wprost na sufit? Może! Tylko, niestety, już chyba za późno. Oczywiście mogę złożyć oświadczenie, w którym po namyśle stwierdzam, że przyczyną odparzenia tynku jednak nie jest tłusty żelbet, tylko rurka, która mi w lato pękła i zalała sufit, ale obawiam się, że tu nawet ten android by się śmiać zaczął z niedowierzaniem wymalowanym na twarz... na interfejsie wizyjno-głosowo-węchowym.

 

 

Na pociechę pojechałem sobie dziś na budowę. Przedzierając sie przez zaspy i gołoledzie, oglądając po drodze autobusy miejskie wpadnięte do przydrożnych rowów i porozbijane samochody, sam dojechałem szczęśliwie. Plastikowa łopatka mojego dziecka, cały czas wożona w bagażniku umożliwiła mi wjechanie na działkę, bo co prawda służbowy Focus dużo może i generalnie nie ma krawężnika, na jaki by nie wjechał, ale pokonywania ponad półmetrowej zaspy nawianej na wjeździe wolałem nie ryzykować, choć trochę ją rozrzuciłem najpierw.

 

A na działce...:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jMxNtcc4I/AAAAAAAACd0/aXs4YsagbK4/s720/7959_Zima%20z%C5%82a.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jMxNtcc4I/AAAAAAAACd0/aXs4YsagbK4/s720/7959_Zima%20z%C5%82a.jpg

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jMxtvSZPI/AAAAAAAACd4/gYU_jHFSBbs/s720/7963_Zima%20z%C5%82a.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jMxtvSZPI/AAAAAAAACd4/gYU_jHFSBbs/s720/7963_Zima%20z%C5%82a.jpg

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jM1rokKXI/AAAAAAAACeY/htdxAStnSqE/s720/7981_Barakow%C3%B3z.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jM1rokKXI/AAAAAAAACeY/htdxAStnSqE/s720/7981_Barakow%C3%B3z.jpg

 

Na tej ostatniej fotografii widnieje nasz terenowy oddział Sheratona, w skrócie zwany barakowozem, generalnie na wiosnę do sprzedania będzie, gdyby ktoś był chętny, polecam. Wewnątrz luksusowy apartament, umeblowany, wysoki standard, jakieś cztery w porywach do ośmiu gwiazdek (zależy, gdzie się stanie)

 

(a na poważnie - barakowóz ma podwozie, koła, zaczep holowniczy, na niewielkie dystanse jest w stanie jechać na holu. Wewnątrz biurko, wersalka, dwa fotele, zbita z desek prycza i jeszcze dwa materace do spania).

 

 

A co dziś zostało zrobione? Ano została po raz ostatni (póki co) uruchomiona zgrzewarka do rur. I z resztek rury 32mm (plus kilka dokupionych kształtek) powstała taka podstawa do rozwijania kabli:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jMy6SL5PI/AAAAAAAACeE/8T7jhlMOmns/s512/7971_Rozwijad%C5%82o.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jMy6SL5PI/AAAAAAAACeE/8T7jhlMOmns/s512/7971_Rozwijad%C5%82o.jpg

 

Rurki dodatkowo zostały usztywnione kijem od szczotki (a tak naprawdę kwadratową listwą, bo kij od szczotki był dosłownie o milimetr za szeroki). Tu rolka kabla jest tylko tak sobie nadziana, ale docelowo ma mieć specjalne bębenki ułatwiające wygodne rozwijanie. O, proszę:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jM0yuqVPI/AAAAAAAACeQ/-OE0BA7jIgs/s720/7977_Szpule.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jM0yuqVPI/AAAAAAAACeQ/-OE0BA7jIgs/s720/7977_Szpule.jpg

 

Nie są to wbrew pozorom ani baby wielkanocne w trakcie wyrastania, ani znicze nagrobkowe, tylko specjalne profesjonalne szpule do nadziewania nań krążków kabla i nasadzenia na wyżej pokazany stojak.

 

Małżonka się co prawda w głowę stuka, po co ja czas na takie zabawki tracę, ale ja tą elektrykę będę robił sam, bez żadnych dodatkowych rąk do pracy, nie będzie miał kto stać obok i rozkręcać mi kabel z krążka, a dzięki temu patentowi trochę biegania zaoszczędzę.

 

 

Do wypełnienia tych doniczek uruchomiłem wreszcie pistolet do piany, znaleziony w święta pod choinką. I jestem zachwycony! W porównaniu z pianą ze spraya, ta pistoletowa to czysta rozkosz i rewelacja

 

Pianuje się tym tak fajnie, że od razu sobie obleciałem cały dom i popoprawiałem wszystkie przepusty, do których nie dobiegłem poprzednim razem, z pianą sikającą na wszystkie strony z uszkodzonego spraya. Tu przykładowe miejsce:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jM0AY59EI/AAAAAAAACeM/Cf8Z2Ajfk48/s720/7974_Piana.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0jM0AY59EI/AAAAAAAACeM/Cf8Z2Ajfk48/s720/7974_Piana.jpg

 

 

A i na koniec jeszcze małe post scriptum do poprzedniego wpisu (tego z opisem robót). Stroiłem sobie tam żarty z ulubionego serialu mojej św.p. Babci, a w ramach strojenia sobie żartów, po mojej własnej wiernej, dzielnie mi służącej zgrzewarce jeździłem, nie patrząc, że ona nie zwracając uwagi na to, jak ją traktuję, na mrozie przechowuję, na ziemię czasem rzucam (w momencie, kiedy mając tylko dwie ręce po rozgrzaniu rur musiałem się śpieszyć z ich połączeniem i nie zawsze mogłem ją odstawić na podstawkę), wiernie mi służy, wypełniając każdą mą zachciankę i zgrzewając wszystko, jak trzeba. W końcówce tych wymyślanych przeze mnie żartów, doprowadzona do ostateczności, porzucana właśnie zgrzewarka czyni bohaterowi krzywdę. Parzy go, mianowicie.

 

I co? Ano "piszesz i masz, bohaterze"

 

 

J. (z bąblem na palcu)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...