Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    442
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    720

Dom w Lesie


Jarek.P

1 044 wyświetleń

Wielkiego szacunku właśnie nabrałem do tynkarzy. Za sprawą osobiście otynkowanego kawałka sufitu w łazience naszego obecnego mieszkania, no tego, o którym już wspominałem wcześniej.

 

 

Dla przypomnienia: tak to wyglądało pierwotnie (znaczy pierwotnie później, bo pierwotnie wcześniej był to normalny, gładki sufit):

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sy4kiOwO9ZI/AAAAAAAACZk/JHCM2r1Ibnc/s720/7784_Sufit%20nam%20spada.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sy4kiOwO9ZI/AAAAAAAACZk/JHCM2r1Ibnc/s720/7784_Sufit%20nam%20spada.jpg

 

Po rozpoczęciu skuwania okazało się, że po pierwsze sufit pierwotny wisi sobie jedynie na przechodzących w tym miejscu licznie kablach, po drugie, że obszar działań jest ze dwa razy większy od spodziewanego, no ale to przecież normalka.

 

Sufit po zakończeniu skuwania (przestawałem kuć tam, gdzie między tynk a sufit nie wchodziła już mi wbijana ręką szpachelka, ale na upartego bez problemu odkułbym całość):

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S2VvCPkUB6I/AAAAAAAACk0/Jt6w8sl5ECY/s720/8176_Sufit.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S2VvCPkUB6I/AAAAAAAACk0/Jt6w8sl5ECY/s720/8176_Sufit.jpg

 

Na zdjęciu widać jeszcze ciekawostkę z czasów wykańczania tego mieszkania. Ano wymyśliłem sobie wtedy zasilany elektrycznie wentylator. I postanowiłem doprowadzić do wentylacji przewód od oświetlenia, oczywiście po najkrótszej drodze, po suficie. Lampa była obok, przewidywane położenie zasilającego ją kabla w stosunku do tego, który ja chciałem dołożyć - ortogonalne, no więc nie było się nad czym zastanawiać, szlifiera w dłoń i... pieeerduuuuuut.... ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę...

 

 

Oczywiście, zgodnie z wszystkimi prawami Murphy'ego w tymże dokładnie miejscu okazały się być aż dwa kable - jeden do gniazdek na przeciwległej ścianie, idący do nich na skróty przez sufit, drugi - do położonych na tejże ścianie kinkietów, idący do nich już absolutnie nie na skróty, a wręcz naokoło, ale pewnie elektryka urzekła możliwość mocowania dwóch kabli w jednym torze. I wtedy właśnie po odkryciu, że wywaliło wszystkie możliwe zabezpieczenia łącznie z przedlicznikowym (niech żyje selektywność zabezpieczeń!), włamaniu się do skrzynki (zamkniętej na klucz, rzecz się zdarzyła oczywiście po godzinach pracy budowlanej administracji) na klatce i przywróceniu zasilania, wtedy właśnie na suficie powstały te niebieskie ozdóbki.

 

 

Do rzeczy jednak: gruz wyniosłem (nieobeznanych w pracach remontowych informuję, że gruz i tym podobne rzeczy w wyniku walenia w toto młotkiem puchną, zwiększając swą objętość dość znacznie, z tego kawałeczka sufitu gruzu wyszły trzy wiadra), sufit oczyściłem, zagruntowałem, rozrobiłem w wiaderku tynk (gotowiec Knaufa) i zgodnie z wcześniej przeczytaną, znalezioną w necie obrazkową instrukcją zacząłem nakładać. I im dłużej nakładałem i wygładzałem, tym bardziej krzywe toto było. Pozycja z rękami nad głową precyzji nie sprzyjała, długa metalowa paca zagładzała dobrze, ale jakoś zawsze tak wychodziło, że pilnując jednego jej końca, drugi wpychałem za głęboko, zostawiałem bruzdę narożnikiem - oj kląłem sobie na tej drabinie soczyście... W tym właśnie momencie nabrałem do tynkarzy wspomnianego wcześniej szacunku. Pomyślałem sobie bowiem o tynkowaniu całego domu...

 

 

W końcu stwierdziłem, że trudno, lepiej nie zrobię, najwyżej będę potem równał gipsem. Zostawiłem to, co mi się udało do związania po czym złapałem za pacę z gąbką i zgodnie ze wskazówkami z instrukcji zacząłem pacać [*]

 

I wtedy właśnie dostąpiłem oświecenia. Wraz z pyłem gipsowym, kawałkami gruzu ze skuwania, chlapnięciami tynku i całą remontową resztą, spłynęło na mą posiwiałą (od gipsu) głowę oświecenie (czy może raczej otynkowanie?), w jednej chwili przejrzawszy na oczy doznałem wtajemniczenia w zapewne największa tajemnicę tynkarską: tynk się wcale nie robi równy i gładki od jego zaciągania przy nakładaniu. On się równy i gładki robi dopiero od pacania! Amen!

 

 

Efekt póki co końcowy wygląda tak:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S2VvCvkpKLI/AAAAAAAACk4/jNbhlhh6r2E/s512/8178_Sufit.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S2VvCvkpKLI/AAAAAAAACk4/jNbhlhh6r2E/s512/8178_Sufit.jpg

 

Nie jest to może najpiękniej otynkowany kawałek sufitu i szpachlowania tego gipsem nie uniknę, ale przynajmniej jest proste i choć może na tym zdjęciu nie wygląda - uwierzcie, jest równe. Kable niestety spod tynku widać, on jest na tyle cienki, że nie dało się lepiej, tak zresztą było pierwotnie, pamiętam, że przed malowaniem te przewody też prześwitywały.

 

 

 

[*] autorskie określenie naszego Wyjątka. Co się robi pacą? Oczywiście paca! :)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...