Dom w Lesie
Pojechałem dziś na budowę po pracy. I znów straszyło...
Mianowicie: wyładowałem z samochodu narzędzia, po czym idąc do domu samochód za sobą zamknąłem.
- pip! - rozległo się potwierdzenie aktywującego się alarmu. OK, wszedłem do domu, zamknąłem za sobą drzwi, odwracam się i:
- pip! - słyszę.
- Acha, pewnie znów mi kluczyki w kieszeni się same wcisnęły - myślę sobie. I po chwili: - ale zaraz, chwila, facet, przecież kluczyków nie mam w kieszeni, tylko trzymam je nadal w ręku i to za klucz, nie za pilota. Niemożliwe, żeby się "samo" wcisnęło. No to co to było? Może coś mi się zdawało?
- pip! - rozległo się z zewnątrz na dowód, że nic mi się nie zdawało
- pip! - jeszcze raz, dla potwierdzenia.
- co jest, kurde - znów mówię sam do siebie i rzucam się do okn... no dobra do zabitego dechami otworu okiennego celem wyjrzenia przez dziurę po sęku. Samochód stoi w porządku, nikogo koło niego nie ma.
- pip! - znów się rozległ ten sam dźwięk, teraz jednak miałem przed oczami samochód i widzę, że pipnięciu nie towarzyszyło miganie kierunkowskazów. Innego samochodu w zasięgu wzroku niet. Przyszło mi do głowy, że ktoś sobie jaja robi, ale żywego ducha wokół, miejsc do ukrycia się też niezbyt wiele.
Dopiero, kiedy wyszedłem na zewnątrz i odczekałem do kolejnego "pip", zauważyłem, że dobiega ono gdzieś z góry, z gałęzi drzew i że owo "pip", mimo, że wiernie naśladujące melodię mojego samochodowego "pip" jest takie raczej ptasie.
Winowajcy dostrzec mi się nie udało, więc nie wiem, czy to był Gwarek - uciekinier, czy może pierwszy wiosenny szpak przyleciał, one podobno takie sztuczki potrafią robić
Dobrze by było, bo póki co okolice naszego domu zdecydowanie smutne się zrobiły:
http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWj7SLLpI/AAAAAAAACsk/Gk35OmzS0Xo/s720/8675_Wiewi%C3%B3rka.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWj7SLLpI/AAAAAAAACsk/Gk35OmzS0Xo/s720/8675_Wiewi%C3%B3rka.jpg
Jedyny pozytywny akcent, to wyraźne ślady żerowania wiewiórki, miły dowód na to, że kuna jeszcze nie wyżarła wszystkich "przyjaźniejszych dla użytkownika" zwierzątek:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWk2WI6MI/AAAAAAAACss/vGeRZ46leQQ/s720/8678_Wiewi%C3%B3rka.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWk2WI6MI/AAAAAAAACss/vGeRZ46leQQ/s720/8678_Wiewi%C3%B3rka.jpg
Na zdjęciu może nie widać wyraźnie, ale to są rozłuskane na strzępy szyszki.
Z robót... chciałoby się napisać, że skończyłem oświetleniówkę na parterze. Bo i w ostatnim pomieszczeniu (numer 09 - spiżarnia przy kuchni) pojawiła się instalacja:
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWlTzfsFI/AAAAAAAACsw/y-EDcRQqQN8/s512/8659_Parter.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWlTzfsFI/AAAAAAAACsw/y-EDcRQqQN8/s512/8659_Parter.jpg
Ale niestety, nie będę tak naciągał. Do pełnego odtrąbienia sukcesu należałoby jeszcze:
- wykonać oświetlenie w garażu
- wykonać oświetlenie zewnętrzne na podcieniu przy wejściu do domu
- wykonać oświetlenie zewn. przy bramie garażowej
- wypuścić gdzieś na ścianie salonu przewód do dołączenia odbiornika sterowania oświetlenia pilotem
- dociągnąć dwa przewody sterownicze do kuchni (jeden do oświetlenia zewnętrznego, żeby można było wyglądając przez kuchenne okno "kto idzie", zapalić światła na zewnątrz, drugi do sterowania oświetleniem kuchni)
Niby drobiazgi, ale spokojnie cały dzień na nie zejdzie, jak nie dwa nawet. Pierwsze trzy punkty nie są jeszcze zrobione, bo do tej pory od tej strony domu nie dawało się podejść inaczej jak na nartach bądź rakietach śnieżnych, a niestety ani tego ani tego nie posiadam, dodatkowo z nartami mam niezbyt miłe doświadczenia (nienie, nic sobie nigdy nie złamałem, po prostu dawno temu, w słowackich Tatrach zimą będąc, zapisałem się wraz ze znajomymi do szkółki narciarskiej i... i teraz mam traumę, przypomina mi się np., jak w pewnej chwili któryś z instruktorów po aparat poszedł celem utrwalania co ciekawszych momentów naszej nauki ). Garaż też jest dostępny tylko od zewnątrz (przejście do domu zabite dechami), więc odpada z tych samych przyczyn. A te przewody sterownicze? No tak jakoś nie było kiedy
No i jedną rzecz chyba będę musiał przerobić jeszcze. Instalację robię raczej bezpuszkowo, to znaczy jak gdzieś aż się prosi puszka, to ją daję. Jak się nie prosi, bo jest zasilanie, wyprowadzenie do punktu oświetleniowego i odejście do następnego punktu, to nie daję. Z jednym ale: jak jest wyłącznik dwusekcyjny, to w puszce wystają cztery przewody. Puszki oczywiście głębokie, ale obawiam się, że to będzie już zbyt ciasno. Na próbę usiłowałem dziś schować w takiej puszce przewody do tynkowania, bez zdejmowania z nich izolacji. Dało się, ale było ciężko:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VyH-FETOI/AAAAAAAACtk/Cb3dGSvv8DM/s720/8676_Parter_kadr.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VyH-FETOI/AAAAAAAACtk/Cb3dGSvv8DM/s720/8676_Parter_kadr.jpg
Chodzi oczywiście o lewą puszkę. Docelowo z przewodów się ściągnie izolacje i będzie trochę więcej luzu, ale ja tam chcę jeszcze kiedyś moduł wykonawczy od RS485 upchnąć... Chyba nad tą puszką machnę jeszcze puchę łącznikową.
Zrobiłbym dziś więcej, niestety zużyłem wszystkie klipsy do mocowania przewodów, poszło ich 1000sztuk! Przed momentem właśnie odebrałem przesyłkę zawierająca m.in. 2000 sztuk i jeszcze 1000 na przewody okrągłe (teraz chyba już wystarczy na całość :) ), na budowie jednak miałem nagły a niespodziewany koniec ciągania kabli, wziąłem się więc przejściowo za coś innego.
Ano, jak każdy statystyczny Kowalski-co-buduje-dom, oczywiście będziemy mieli kominek I co prawda nie chcemy się bawić w żadne płaszcze wodne, ani cudowne systemy grzewcze na bazie kominka, ale szkoda byłoby całe ciepło z niego puszczać w komin. Dlatego chcę zrobić prostą dystrybucję gorącego powietrza, taką naprawdę prostą, bez turbin i tym podobnych bajerów, czysto grawitacyjną. Ciepłe powietrze ma być doprowadzone m.in. do mojego warsztatu. I tu mamy wiekopomną chwiłę wykuwania dziury na tą rurę od DGP. I jak widać, w trakcie układania w tym miejscu kabli, o dziurze i rurze jakoś mi się zapomniało. Kable oczywiście trzeba będzie poprzesuwać trochę na dół (i do góry też z jeden chociaż)
http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWij671EI/AAAAAAAACsY/azD4cmSj_qk/s720/8667_Parter.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWij671EI/AAAAAAAACsY/azD4cmSj_qk/s720/8667_Parter.jpg
Następne zdjęcie: "bo drabina była za krótka" BeHaPowcy oraz moi rodzice proszeni są o nieoglądanie!!!
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWjCVD4bI/AAAAAAAACsc/-u1iJHCqvXo/s512/8669_Parter.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWjCVD4bI/AAAAAAAACsc/-u1iJHCqvXo/s512/8669_Parter.jpg
(mało to wyraźne w tej skali, więc opiszę, że na podłodze stoi paleta, na niej pozbijane z desek blaty, a na tym wszystkim drabina).
I na koniec ciekawostka: nowiuśka wiertarka. Tydzień temu ze sklepu przyniesiona i "trzy razy" użyta:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWjvUZw7I/AAAAAAAACsg/3SLCoUgoNaI/s720/8670_Parter.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S4VWjvUZw7I/AAAAAAAACsg/3SLCoUgoNaI/s720/8670_Parter.jpg
J.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia