Marzenia do spełnienia - czyli dziennikWioli
Hydraulik był. Dzień pracy i wszystko zrobione. Okazało się oczywiście, że nic nie było spieprzone tylko mojemu koledze "nie chciało się robić". Nie będę już rozstrzygać komu się nie chciało a komu chciało, ważne, ze zamierzony efekt osiągnięty. Stelaże pod kibelki i pod bidet zamontowane, grzejniki (suszarki jak mówi fachman) brodziki również. Te ostatnie trzeba będzie zdemontować przed glazurą, ale mój mąż wie co i jak. Następna wizyta hydraulika już z piecem (mój stały ból głowy - co wybrać ) i chyba od razu do montażu kabin i baterii.
Glazurnik przygotował już sciany w małej łazience i jutro zaczyna kłaść glazurę. Ciekawe ile tylko zdąży zrobić, bo mój były szef zamierza go wysłać w delegecję niestety .
I nareszcie mamy drogę. Już pod sam dom. "Autostrada" pięknie wykorytowana, wysypana dosyć grubo gruzem a na to tzw destrukt asfaltowy. Teraz musi się to dobrze ubić i będzie cacunio.
W ogóle wokół domu robi się coraz bardziej "ogrodowo". Dziś w końcu ruszyliśmy humus. Wszystko zostało pięknie rozplantowane wokół domu i dodatkowo wymieszane z inną nie gliniastą ziemią, by tę naszą glinę nieco przewentylować. Fadroma 5 godzin walczyła z tematem, ale efekt jest ok. W zasadzie prawie możnaby już siać trawę, tylko byłaby to chyba robota na wariata. Najpierw tzreba ten ugór odchwaścić.
Zaplanowałam coś takiego (ogrodnicy podpowiedzcie czy dobrze myślę ?) :
1. zaczekam aż ruszą chwasty i spryskam to jakimś rundapem
2. potem sianie żyta (to roślina = nawóz)
3. przed zimą przeoranie zboża glebogryzarką i zostawienie na zimę
4. Wiosną znów rundap
5 i w kwietniu wałowanie i trawa.
Ma to sens ?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia