Marzenia do spełnienia - czyli dziennikWioli
I, poza wszystkiem, świat nie może być taki zły !!!
Prawda ???
Jak to dobrze, że już kończymy tę budowę, bo okazuje się jednak, że świad jest zły, a raczej ludzie w nim mieszkający. Dziś opowiem coś z budowlanego podwórka.
Mamy do zrobienia ocieplenie z elewacją. Fochowca (polecanego !!!) znaleźliśmy już w lipcu i od początku umawialiśmy się na wrzesień, początek września. Gdy udało się skompletować wszystkie materiały zaczęłam człowieka bombardować telefonami kiedy może zacząć. "za tydzień", za dwa dni", "już kończę robotę gdzie indziej i idę do pani". Czekałam coraz mniej cierpliwie, bo ileż można. W końcu we wtorek dobra wiadomość : w środę rano wchodzimy. Faktycznie, dziesięć po siódmej (oj nie ważne, że umawialismy się przed siódmą, bo ja muszę do pracy ) silna brygada w lości dwóch (!!!
) chłopa zjawia się pod domem. "Dziś jest nas dwóch, ale jutro będzie czterech" bo cośtam. No dobra, pokazuję co i jak, zostawiam klucze do garażu (przejście do pozostałej części domu zamknięte - na szczęście) i jadę spóźniona do pracy.
O 9 melduję się z powrotem w domu, bo byłam umówiona z kominiarzem na odbiór (który zjawił się o 14.30
- ale to temat na inną opowieść), moich fachowców ani śladu, klucz u sąsiadów. "Twoi fachowcy pojechali jakieś 10min po was, oddali klucz mówiąc, że będziecie po 16 "
. Do wieczora cisza, moich telefonów facet oczywiście nie odbiera. W końcu mężowi udało się dodzwonić ....
"Nię będę u pana robił tego docieplenia, bo dostałem lepszą oferte, bardzomi przykro "
Mówiąc szczerze własną szczękę musiałam zbierać z podłogi i jestem w szoku do dziś.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia