Marzenia do spełnienia - czyli dziennikWioli
Tak się zastanawiam, czy ktoś to jeszcze czyta...
Pewnie nie, ale co tam, mi sprawia przyjemność pisanie, więc będę sobie pisać. A co.
Najpierw sprawy budowlane. Jedni dociepleniowcy zostali pogonieni (jednak nie wytrzymałam - niech się uczą, ja im nie bronię, ale niekoniecznie na mojej elewacji ) a drudzy mieli wejść dzisiaj... Obawiam się, że jednak nie weszli , bo się nie odzywają. Dom z zewnątrz wygląda tak, że płakać się chce. Oklejony styropianem, ale jak !!! Mam nadzieję, ze ten wygląd w ciągu najblizszego tygodnia jednak trochę się zmieni, bo za tydzień uroczysta rodzinna parapetówa i wolałabm nie spalic się ze wstydu .
Wewnątrz za to się trochę zmieniło. Mamy w końcu stół z krzesłami (z feng shui mi wyszło, ze na tym stole powinnismy robic dzieci hmmm ) i karnisze, a nawet na niektórych karniszach firanki . I jakos się od razu tak domowo zrobiło, jak te firanki zawisły....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia