Decyzja podjęta budujemy się ... projekt SŁONECZKO
Zima się pojawiła w połowie listopada troszkę postraszyła, nawet mojego hydraulika, który martwi się nie ocieplonym poddaszem. Zresztą niesłusznie idzie ciepły grudzień a ocieplenie poddasza zawsze się robi po wylewkach. Tempo prac faktycznie idzie ale jak dla mnie to jestem 1,5 miesiąca w tył. Gdyby szło wg planu to w tej chwili ocieplał bym poddasze, a te 1,5 miesiąca to na ogrzewanie i wylewki. Ale co tam, nie ma tak jak by się chciało więc jest jak jest. Generalnie można by rzec dobrze ! Koszty wydatkowane na stan surowy otwarty zgodne z wcześniej planowanymi. To prawda, że łatwo policzyć koszty dużych i gotowych elementów ale mało kto dolicza we wstępnym planowaniu tzw. drobnicę. Śruby, wkręty, gwoździe, podkładki, silikony i takie tam kilkanaście innych rzeczy. W sumie uzbiera się ich zawsze na jakieś dwa – trzy tysiące. Warto więc zawsze dodać plus 20 % planowanych kosztów. Prace na zewnątrz zamarły. Nie udało mi się powykańczać nad drzwiami wejściowymi. Z nie planowanych wydatków na ten etap zrealizowałem ocieplenie budynku (bez elewacji), studnie chłonne i szambo, które ma być zrobione po 5 grudnia oraz instalację alarmową. Cieszy to co już zrobione przeraża (czasami) to co jeszcze do zrobienia. Może uda się do końca roku zrobić stan developerski (jednak bez całkowicie ocieplonego i wykończonego poddasza). Wykończenie i ocieplenie poddasza zajmie trochę czasu. Będę je robił samodzielnie z małym wsparciem. Każdy grosz się liczy. Nie będzie na pewno łatwo ale powinno się udać. Podsumowując - znajomi mówią, prace postępują tak samo szybko jak decyzja o kupnie działki i rozpoczęciu budowy. Dla przypomnienia. Koniec kwietnia 2008 zakupienie działki, 05 lipca 2008 rozpoczęcie budowy. Efekty widać na załączonych obrazkach. Stany od euforii do skrajnego załamania z przewagą tych pierwszych. Stwierdzam , że budowa to naprawdę duże wyzwanie. Zwłaszcza budowa prowadzona przez siebie. Wszystko jest na twojej głowie. Nie twierdzę, że każdy fachowiec robi źle. Człowiek zawsze spróbuje pójść na „skróty” chociaż ta droga może okazać się później dłuższa (jeśli nie dla fachowca to na pewno dla inwestora). Prosty przykład z dachówkami (akurat tu była dłuższa dla wykonawcy) ale tylko dla tego, że inwestor (czyli ja) zachował czujność. Radość z budowanego domu jest zupełnie inna niż odbiór nowego mieszkania. Nie twierdzę, że nie cieszy nowe mieszkanie. Cieszy bardzo ale inaczej. Wiem to z doświadczenia. W 2006 roku odbierałem mieszkanie od dewelopera. Dom „rośnie” razem z tobą. Każdy etap jest twoim udziałem. Radością, zwątpieniem, smutkiem, zdenerwowaniem. Dobrze, że nasi znajomi właśnie wybudowali lub kończą budowę domu bo inaczej spotkania z nami były by dla nich strasznie nudne. Bo my ciągle o budowie ! A tak mamy wspólne tematy. Ewoluujemy razem :). Czterdziestka na karku wiec chyba to był ostatni moment na budowę. Ech zrobiło się bardzo nostalgicznie, koniec rozczulania czas wracać do roboty. Przede mną etap wodo –kanalizacyjno – grzewczy. Zobaczymy jaką historię dopisze życie i fachowcy …….
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia