Agnieszka II
Dzień nie był taki straszny, jak myślałam, znaczy, jak na to wskazywały wszystkie znaki, wiadomo gdzie. Po namyśle jednak stwierdzam,że był straszny, tylko nie z tego powodu, z jakiego powinien był być. Trochę to zawiłe, ale może od początku, czyli od samego rana. Umówiliśmy na dziś koparę do fundamentów, bo u nas straszny piasek, więc nie da się wylać fundamentu od razu w grunt. No i pan przyjechał z samego rańca i zaczął kopać. Wykopał dziurę pod garaż i pod wiatrołap i mąż odesłał go. Ciekawe, czy zgadniecie dlaczego.
Nasza dziaka nie jest jakaś szczególnie mała, nie jest tez duża, ma 17 arów. Zebraliśmy wcześniej humus, trochę nam ta ziemia miejsca zajęła (od tyłu działki), ale tych gór piachu to zwyczajnie nie przewidzieliśmy. No i wszystko jasne, trzeba było przerwać kopanie, bo musielibyśmy chyba ten piach wywalać na drogę. No i będziemy musieli wylać najpierw ławy pod garaż i zrobić tu fundament , a dom później. No i chyba nie będziemy tak szeroko kopać, a może by tak otworzyć kopalnię piasku. Tym oto sposobem fundament pod dom nie został wykopany.
A później przydarzył nam się mały wypadek - mój tata rozciął sobie rękę i trzeba było pojechać na szycie na pogotowie. Zatem wena do pracy nam chwilowo odeszła i właściwie już nic więcej nie zrobiliśmy. Musimy poczekać na lepsze czasy.
pozdrawiam
andrea_l
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia