Dziennik Myszy- reaktywacja
Wczoraj drogi dzienniczku pojawił się na podjeżdzie kliniec. Hmm, trzeba go jeszcze udeptać i ujeździć troche, ale juz jest niezle. Testując wieczorem wjazd do garażu sama zaklinowałam się nawet troche autem tym klińcu, ale jakoś dałam radę wyjechać. Zdarte w swoim czasie płyty betonowe z tarasu wyłożono na podejściu z domu. Wygląda to wszystko komicznie, ale ma swój urok w stylu "tonący brzytwy się chwyta". No cóż nie odrazu Kraków zbudowano, to co myszolandia ma powstać w jeden dzien?
Maja dzielnie za pomocą nożyka do tapet nakładała klej na patyki mozaiki. Szkoda, ze nie zrobiłam jej zdjęcia. Później zajełyśmy się wybieraniem koloru do jej łazienki. Kupiłyśmy barwniki i rozmieszałyśmy z białą farbą. Maja ma tendencję o wybierania do łazienki oczodajnych kolorów. Zresztą co tu dużo mówić. Wymalowała kilka płyt- wszystko aż razi niebieskim, a najbardziej podoba jej się ten najciemniejszy.
Złożone też zostały wczoraj ofiary w postaci rury odprowadzającej wode z dachu i kawałka tynku na garażu. Zdarza się.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia