mały domek z brzozą w tle
Oddaliśmy projekt do adaptacji. Czekać teraz cierpliwie musimy aż zmiany naniesione zostaną
Postanowiliśmy więc uporządkować nieco włości . Ponieważ od strony drogi i od strony wschodniej bardzo bzy się panoszyły podjęliśmy decyzję o ich wycięciu. Po kilku godzinkach pracy oczom naszym ukazały się ogromne ..... PIEŃKI !!!!! TRZY ogromnie pieńki. Siedziały sobie w karzakach i ani słowa nie powiedziały o swoim istnieniu.
Jakby było tego mało z ziemi wystawało jeszcze kilka pozornie niepozornych pieńków po akacjach.
Mężuś postanowił choć jeden z tych mniejszych wykarczować. Siły są, chęci również więc raźno zabrał się do dzieła. A po trzech godzinach pracy i dwóch zlanych potem koszulkach pieniek, jak sobie w ziemi tkwił tak tkwił. Jeden korzonek to miał większy niż przekrój pieńka.
Zaniepokojona o zdrowie mężusia bo a nóż widelec coś mu "szczeli" i nie będzie mógł nic potem robić (bądź co bądź nie karczował pieńków chyba wcale w życiu), postanowiłam zasiać ziarenko lenistwa i zniechęcenia . Nie dało się. Mężuś zaparł się, jak ten pieniek i po jakimś, już nawet niedługim czasie, pokonał pieniek, co zostało uwiecznione na zdjęciach.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia