Dziennik Arniki
Oj dzieło się troszkę u nas.
We wtorek byłam odebrać papiery od p. architekt, a one jeszcze nie gotowe, coś tam jeszcze, poprawiłam to co mnie najbardziej niepokoiło, i moja pani miała je oddać w środę do starostwa, aby czas już płynął, bo ja sama nie mogłam, bo byłam prawie cały dzień u neurologa syna. W czwartek wpaduję do biura i oglądam papiery i .... błędy są, a dokumentacja w starostwie. Moja pani posłała laskę od siebie z biura (jest dwa kroki) aby wypożyczyć dokumenty, żeby popoprawiać, brakuje naniesionych zmian (niektórych), pieczątek podpisów, gdzieniegdzie jakiejś kreski nie ma dorysowanej, coś nie skreślone. Przychodzę za dwie godz. i dalej nie jest całość zrobiona. Więc nie ruszam się z biura dopóki moja pani nie przybije pieczątek, nie da parafki, czegoś nie skreśli, czegoś nie domaluje. Wyglądało na to, że jestem bardzo upierdliwa, ale jak bym odeszła, to ktoś by inny wszedł, ktoś zadzwonił, a moja pani by sobie zapomniała. Ma jeszcze dołączyć rysunki zastępcze ale ze względu na święta to zrobi to dopiero w poniedziałek rano i odniesie do starostwa.Chciałabym to wszystko jeszcze raz zobaczyć, bo może przytomnie na to spojrzę, ale jestem umówiona do fryzjera na rano w poniedziałek. Może o 8.00 dam radę jak biuro mojej pani będzie otwarte.
W środku tygodnia ruszyła akcja GARAŻ. Trzeba by go nabyć zanim rozpoczniemy budowę. Po dwóch trzech dniach garaż został nabyty i przetransportowany na lawecie na naszą działkę. Przy znacznej pomocy kilku Panów został złożony i postawiony wczoraj wieczorową porą, a dzisiaj małżonek musi po dokręcać dach bo jest tylko na słowo honoru złapany. Zostało jeszcze założyć siatkę, która jest w schowku, ale nie wiem kiedy. Potrzebne będą jeszcze słupki, a raczej parę stempli i kilka desek, żeby zbić bramę. Ciekawe kiedy mąż się za to zabierze? Wyjeżdża w środę na 10 dni.
Jak wróci najprawdopodobniej mieszkanie będzie już sprzedane, i czeka nas przeprowadzka. Myślę, że najlepiej dla niego jak ja sama bym wszystko zorganizowała i załatwiła i jeszcze przewiozła.
Kobieta co kupuje mieszkanie nie może doczekać się kiedy opuścimy mieszkanie. Byłam oglądać dzisiaj jedno mieszkanko dwa pokoiki z kuchenką i małą toaletą z wanną (umywalka i pralka sie nie zmieści nie ma szans) w sumie 36m2. O zgrozo, jak byśmy mieli się tam wszyscy pomieścić przez około roku??????? Cena nawet nie zwaliła mnie z nóg, ale wolne dopiero od czerwca. Drugie mieszkanko troszkę większe, 3 pokoiki ale i dużo droższe, jeszcze go nie widziałam, ale jest to od znajomego. Sama nie wiem co zrobić. Byłam dzisiaj z mężusiem zakupić parę śrubek z uszczelkami do daszku garażu i przyglądaliśmy się ogrzewaniu podłogowemu. Mówił nam p. Jerzy że jest tańsze i też dobre. Podoba mi się pomysł, i może go zrealizuje u siebie. Pooglądałam parkiety egzotyczne i wcale nie są bardzo drogie. Podobno na forum jest ,,jakiś" Duch, który ma coś wspólnego z parkietami, tylko co i z kąt on jest?. I czy aby na pewno na podłogówkę można kleić parkiet, bo nie wyobrażam sobie przy psie paneli podłogowych, bo jak pies chodzi to bardzo stuka. Dom będzie dość spory, jeszcze nie wiem ile metrów? Nie liczyłam. Będzie to bungalow, wszystko na parterze, i dobrze, bo nie będę musiała biegać po schodach.
Droga na działkę nam się robi, krawężniki zakładają, ale samochodem jeszcze nie podjedziesz, bo się zawiesisz. Może jak będę ruszać z budową to wszystko już skończą.
Ale jaka jest za to cisza na działce.... jak ptaszki śpiewają, słychać bażanty, nieopodal widziałam bociana , coraz bardziej mi się tam podoba i coraz bardziej chcę tam mieszkać. Oby ten stan przejściowy trwał jak najkrócej. :)
Arnika
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia