Guzmania Budowania
Zabraliśmy się do pracy. Chcieliśmy zrobić ogrodzenie tymczasowe, z przodu i kawałek z boku i wywalić drzewko.
Zrobiliśmy plan działania, wytyczyliśmy miejsca pod dziury i zabraliśmy się do pracy. Zaopatrzeni w świder dzielnie wierciliśmy otwory. Nie sądziałam, że świdrowanie to takie wykańczające zajęcie, więc głównie kręciło moje Kochanie, ja tylko gdy on odpoczywał. Ciężko było kręcić świderem w trawie, korzenie wkręcały się, później było całkiem całkiem.
Dziury pod słup do bramy musiały być wydrążone głęboko. Darek zostawił mnie na chwilę ze świdrem sam na sam poszedł wybierać bale drewniane. Wzięłam się dziarsko za wkręcanie, było ciężko bo dotarłam do gliny, ale byłam twarda i po kolanach, nie patrząc na nic kręciłam dalej. Strasznie zadowolona z siebie i z rezultatów - rękojeść świdra była na wysokości jakiś 15 cm od ziemi -skończyłam. Jak Darek podszedł do niego i chciał go wyciągnąć nie dało się go za chiny ruszyć. Ciężko w jedną kręcić, ciężko w drugą... nie wspominając o wyciągnięciu No to uwięziłam nasze narzędzie na dobre. A byłam z siebie taka dumna!!
http://77.252.132.194/guzmania/Mrowino/Budowa/Fundamenty/swider_na_amen.jpg" rel="external nofollow">http://77.252.132.194/guzmania/Mrowino/Budowa/Fundamenty/swider_na_amen.jpg
Po kilkunastominutowej nierównej walce.... mój michu wpadł na pomysł, żeby zrobić dźwignię... i dopiero wtedy.... ciężko bo ciężko ale dało się go po mału ruszyć To zdarzenie zapamiętamy na długo, podobnie jak mordęgę z drzewkiem, w deszczu, w glinie (chyba nie muszę niektórym mówić jak to wyglądało, jak się ślizgaliśmy...), z piłką ręczną....echhhhh
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia