Guzmania Budowania
Od rana była śliczna pogoda, jednak koło godziny 14 zaczęło się chmurzyć. W międzyczasie powyciągaliśmy z garażu pale do pomalowania dysperbitem. To była moja działka. Zaczęłam malować i się rozpadało, brr, no to spowrotem z palami do garażu. Dobrze, że mamy już gdzie się schować.
Darek nie zważając na pogodę kontynuował swoją pracę, przerywał ją od czasu do czasu żeby zająć się drzewkiem. Urosła paskuda przez te 2 lata. Sytuacja na działce zrobiła się mało ciekawa. Jak zaczęły robić się kałuże stwierdziliśmy, że chyba czas wyjechać autem z pola, bo jeszcze nie będziemy mieli jak wrócić. I tak gdy michu wyjeżdżał to czuł się mało stabilnie
Michu fajnie wyglądał w mojej kurtce przeciwdeszczowej (mam zdjęcia ), ale chyba nie pozwoli mi ich wkleić
Cali mokrzy, obłoceni, wykończeni koło godziny 19.00 zaczęliśmy zbierać się do domu.
Mieliśmy tak wymieszane, że w odpuściliśmy sobie wiercenie dalszych dziur w niedzielę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia