Dziennik budowy Jolli
Początki są zawsze trudne
A więc ......Lepiej późno niż wcale
Długo zabierałam się do założenia dziennika, ciągle nie był to odpowiedni moment, a kiedy już nastąpił to nie było czasu.
Kilka lat temu wielu naszych sąsiadów kupiło działki z myślą o budowach, my wtedy nawet o tym nie marzyliśmy, ale kiedy oni rozpoczeli budowy zaczeliśmy myśleć o kupnie działki.
Zawsze mieszkaliśmy w bloku na jakimś osiedlu, nie myslałam,że może być inaczej, wszystko w zasięgu ręki sklepy, autobusy, punkty usługowe, rozrywka.
Nieśmiałe rozmowy na temat kupna działki zaczęłam z mężem jakieś 3 lata temu, złożyłam zlecenia w kilku biurach nieruchomości, ale długo nic nie mogliśmy znaleść, albo nie ta cena , albo nie ten metraż, brak dojazdu innego niż samochód, za głośno, za daleko i tak dalej. W końcu udało się znaleść to miejsce na ziemi gdzie jest cicho, blisko 9 km do centrum miasta, 7 km do pracy , wieś gdzie jest poczta, apteka , szkoła, bank, sklepy, 500m do autobusu miejskiego (zawsze boję się że jak zepsuje się auto to nie będę miała jak dojechać do pracy), który jeździ co 30 min. Wieś jak nie wieś do wjazdu na autostradę 4 km, do lasów 500 m.
Umowę przedwstępną zawarliśmy w grudniu 2004 roku. 6 miesięcy czekaliśmy na załatwienie formalności z wydzieleniem działki. Ostateczną umowę podpisaliśmy w maju 2005 roku. Mój mężuś nie myślał,że coś tam będziemy budować, bo właściwie nigdy o tym nie rozmawialiśmy, miała to być lokata. Jednak już za chwilę jak dostaliśmy wpis do księgi zaczęłam załatwiać wstępne warunki zabudowy i ogladać projekty. Nie jestem wyjątkiem obejrzałam chyba z 6000 tyś projektów, w między czasie tak niby siłą rozpędu załatwiałam inne formalności. Mąż myślał wcześniej o domku , ale takim do remontu, tych też obejrzeliśmy ładnych kilka ale zawsze coś mi sie w nim nie podobało i potrafiłam przkonać męża że to nie to, a poza tym trzeba będzie dużo włożyć w remont. Mój ślubny bał się formalności i papierków , więc objecałam, że wszystko biorę na siebie.
W październiku 2005 dostalismy wstepne warunki zabudowy, podpisalsmy umowę z ZE i Wodociągami.
Poszukiwania projektu ruszyły pełną para po moich prawie rocznych poszukiwaniach maż włączyl się również, mieliśmy określone założenia dom prosty w budowie, z garażem w bryle, salon połączony z kuchnią i nie wielki metraż , miał też być pokoik na dole, ale przy wymiarach , które założyliśmy że nie przekraczamy i przy wielkości salonu powyżej 30 m nie było nic.
Wybór padł na Marysię z horyzontu, było to zresztą ten projekt, który wybrałam w styczniu 2005 zaraz po podpisaniu umowy przedwstępnej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia