Dziennik budowy Jolli
Nie jestem kibicem , ale mecz jest na takim wysokim poziomie ,że ciągle mi wzrok ucieka na ekran.
Nasza budowa idzie sobie swoim tempem i powoli zbliza się do końca pierwszego etapu. Któregoś pieknego dnia mówię do mojej połowy, że jak tak dobrze idzie to nie ma potrzeby jechać i tam stać , zwłaszcza, że panowie wtedy co pięć minut cos potrzbują , mąż został w domu. Na drugi dzień jedziemy na budowę a tu niespodziewajka, zamiast okien balkonowych wymurowane zwykłe, wykonawca stwierdził że skoro balkon zlikwidowany to okna tez niepotrzebne, nie było wyjścia trzeba wycinać , poszło bez problemu nawet udało się odzyskać wszystkie pustaki.
Potem był spokój szczytu rosły , scianki działowe tez równocześnie. 21 czerwca weszła druga ekipa do dachu, która jest pod wykonawcą , przyjechała więźba z Nidzicy jest to świerk, cieśla mówi że jest ok.
Nastepnego dnia mąż miał pojechać na zakupy po farbę ponieważ nie przywiązuje wagi do kolorów kupił mahoń bo wydawał mu się ciemny a napisane na kartce miał palisander. Kolor był taki ,że jak mówi moja kolerzanka ni w kąt ni w drzwi. doniczego nie pasował , ani do dachówki , ani do rynny. Kupilismy palisander i było malowane dwa razy, teraz jest dobrze.
W środę 28 czerwca więźba była juz gotowa, cieśla zaczął przybijać podbitę cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia