Dziennik budowy Jolli
Instalacja skończona tz. pierwszy etap. Wczoraj panowie położyli podłogówkę w ostatnim pokoju. Potem przystąpiliśmy do przygotowania pozostałych pomieszczeń do wylewek, ponieważ nazbierało się trochę "smieci' różnej maści musieliśmy to gdzieś poupychać. Małżonek chodził po krokwiach jak kot i układał płyty OSB , które sobie leżały na górze od pewnego czasu. Udało się ułożyc tyle,że powstał niezły stryszek , na którym szybko zrobił sie spory bałagan. Przy okazji ślubny policzył głową kilka krokwi, potem odbierał ode mnie to co pozbierałam w całej chałupie. Przy 21...... wejściu po schodach miałam dosyć(dziś bolą mnie pośladki i łydki i myślę sobie,że jak będę chciała się pogimnastykować to wystarczy ,że pobiegam po schodach , teraz siadam na rower stacjonarny i mąż mówi że marnuję czas). Potem zamieniliśmy się rolami ja leżałam na strychu a mąż podawał, ta wersja bardziej mi sie podobała, poza tym przy moim "słusznym wzroście " mogę tam sobie spokojnie na środku przejść przez cały dom . Pierwszy raz weszłam tak wysoko i pooglądałam sobie komin z bliska przez wyłaz dachowy, fajny widok.
W piątek wylewki, dzwonili też w sprawie kominka ,że w środe bedzie juz prawdopodobnie wkład, ale prosiłam o przesyłkę po 5 grudnia,żeby wylewka podeschła. Ubezpieczyliśmy także dom w budowie, bo wiszą już grzejniki i inne pierdoły więć nie chcę niespodzianek.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia