nasza podróż do.....domu, czyli adaptacja Sagi
strop gotowy, ukrop straszny był w tym czasie.
No i oczywiście przyjechał "Pan" którego miało nie być. Bez klopsa się nie obyło. Źle spojrzał ile zostało betonu w gruszce no i poszlo nie tam gdzie trzeba. Ech wściekli się moi majstrowie. przy ponad 30stopniach beton gestnial migiem.
Trochę słoneczko chwyciło :) czuję się prawie jakbym była na wakacjach za granicą :) [nie wypoczęta, ale opalona :) ]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia