Jankowo
Wieniec zalewaliśmyw tydzień temu, 16-17 sierpnia. Polewany przez cały weekend teraz już piękny i suchy czeka na dach... i poczeka do 15 września. Ekipa polecona i sprawdzona wkracza w połowie wrzesnia i robi więźbe i pokrycie dachu.
Z wykonawcą od siedmiu boleści, panem Zbigniewem K. rozstaliśmy się w sposób burzliwy i moco nieprzyjemny i mam nadzieję, że nie spotkam już tego partacza. Nasza budowa z powodu jego zaniedbań ma już dwa miesiące opóźnienia, a teraz dojdzie kolejny miesiąc, bo musimy czekać na ekipę do dachu...
Nadproża, strop, ściana kolankowa i wieniec to już dzieło mojego taty, brata stryjecznego i murarza pana Stasia, kolegi taty. Panowie w wieku cokolwiek dojrzałym wzieli się za budowanie i budowali długo, ale doskonale im to wyszło jakościowo. Nie obyło się niestety bez strat Tata spadł ze śliskiej po deszczu drabiny i tak mocno stłukł sobie bok, że podejrzewałam złamane żebro. Na szczęście to było stłuczenie, ale dokucza mu już trzeci tydzień. Andrzej nadwyrężył kręgosłup, a pan Stasio upuścił sobie jakieś ciężkie narzędzie na stopę i ledwo mógł chodzić. Pomimo serii wypadków wiecha zawisła w piątek, a nasza "ekipa" pojechała się kurować do domu
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia