Nie dzieje się nic ciekawego. Mamy mapki. Dzisiaj mąż składa wnioski o przyłącza. A w niedzielę zrobiliśmy sobie ze znajomymi piknik na działce. Nasze córeczki pierwszy raz zobaczyły przyszłe miejsce zamieszkania. Młodsza miała to w pompie, a starszej (4-latce) się nie spodobało, bo były osty...

A klimat był prawdziwie wakacyjny - jeziorko, las, nasze zarośla (kwitną głogi). Ale super... Już nie mogę się doczekac, kiedy zacznie się budowa.

A - wybudowali nam sklep 500 m od działki! Jest nawet przystanek PKS, dwa autobusy dziennie, ale zawsze coś. Trochę obawiam się tłumów latem, bo jeziorko fajne, ale na szczeście nie będziemy mieszkac przy samej plaży.

Teraz w końcu trzeba szukac jakiejś ekipy, bo może kiedyś uda nam się zakończyc prace koncepcyjne i projekt ruszy pełną parą. To ma byc ekipa budująca pod klucz, za daleko mieszkamy, żeby bawic się w szukanie kolejnych fachowców. Nie wiem w ogóle, jak my sobie damy radę, przecież budowę trzeba nieustannie wizytowac. NO dobra, zapisuję się na prawo jazdy...