C164 "dom za miedzą" BARTOLINKI i GONZO93
Witam wszystkich Forumowiczów bardzo serdecznie
Chciałabym podzielić się z Wami naszymi doświadczeniami z budowy domu, ale także sobie zostawić pamiątkę z czasów tworzenia. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi czasu, ani stanowczości i woli, aby systematycznie opisywać naszą budowę.
Forum przeglądam od jakiegoś roku w miarę regularnie i stało się ono dla mnie skarbnicą wiedzy, której nie znalazłam w żadnym piśmie. Po prostu nie ma jak praktyczne doświadczenie, jak spostrzeżenia, błędy i sukcesy innych, którzy przez proces budowy przechodzą.
Zapraszam do czytania, do komentowania i do pytania, może i nasz dziennik będzie dla kogoś źródłem wiedzy o tym, co, jak i z kim można zrobić, a czego robić nie należy.
Od naszego ślubu w 1998r. mój mąż przebąkiwał, że chciałby wybudować dom.
Zdążyliśmy się w tym czasie cztery razy przeprowadzić, z każdym razem do coraz większego i - w końcu - własnego mieszkania.
Aż w 2005r., kiedy mieliśmy większą gotówkę, mąż zakomenderował: kupujemy działkę. Robiliśmy rekonesans: to za małe, to za drogie, to w brzydkim miejscu, to za daleko, to poza Warszawą, to w „pudełkowie”, domek przy domku, zero prywatności ……..
Pomyślałam, że pomarzyć można, ale działki to my nigdy nie kupimy, z naszym (moim) nastawieniem, bo albo z działką jest coś nie tak, albo kasa się nam rozejdzie nie wiadomo kiedy i nie wiadomo na co.
We wrześniu mąż zadzwonił z pracy z informacją, że znalazł; piękna, duża, nie tak daleko, w miarę tanio, umówił pośrednika (działka sprzedawana była przez agencję nieruchomości), był zdecydowany kupić.
Ojoj, pomyślałam, tak szybko, bez marudzenia i szukania minusów, bez analizy bez końca, tak z marszu, tak bez „trzeba to przemyśleć” i bez „to może jeszcze popatrzmy”, tak beze mnie?????????????????? zdecydował!!!
Pojechałam zobaczyć – jest piękna, jest duża, jest leśna, nie tak daleko - ot, 15 km od centrum W-wy , i w miarę tanio, potwierdziliśmy pośrednika, zdecydowaliśmy kupić :) .
A ja jestem w szoku, że tak szybko podjęłam decyzję, ja!….. szybko!….. do tej pory z podziwu wyjść nie mogę.
Formalności transakcyjne zajęły nam 4 miesiące, w styczniu 2006r. podpisaliśmy ostateczny akt notarialny.
Zostaliśmy właścicielami kawałka ziemi o wymiarach 25m na 72m, zalesionego nasadzeniakiem, z wjazdem od północnego zachodu.
I myśleliśmy, żeby pójść krok dalej i budować. Mąż kupował (i kupuje) prasę fachową, ja przeglądałam projekty, obchodziłam nasze mieszkanie i przeliczałam sprzęty - na co trzeba przewidzieć miejsce w domu, co teraz mam poupychane kolanem, co jest mi potrzebne, a bez czego mogę się obejść.
Czas biegł ………
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia