C164 "dom za miedzą" BARTOLINKI i GONZO93
dziecko śpi :) , piszę dalej.
po złożeniu dokumentów do pozwolenia byliśmy pewni, że to tylko formalność i spokojnie zabraliśmy się za nagocjacje z wykonawcą ceny, umowy i zakresu prac.
Aż przyszło do nas z urzędu "postanowienie" nakładające na nas obowiązek usunęcia braków, aaaaaaaa w TERMINIE 7 dni od daty otrzymania postanowienia. Bo inaczej zostanie wydana decyzja odmowna
A tam nakazują:
- poprawić wniosek o pozwolenie (uff to od ręki, nie dopisaliśmy wniosku o szambo),
- uzupełnić podpisy projektanta pod opisem do projektu oraz konstrukcją (tu się kłania rozkojarzona pani Katarzyna)
- zszyć, albo skleić projekt tak aby się nie rozpadał
- I !!!! uzyskać pozwolenie na wycinkę drzew kolidujących z planowanym zjazdem z posesji
tu się załamałam, tego (po doświadczeniach z lasami państowymi) nie da się załatwić w 7 dni.
Pierwsze - telefon do dziewczyny, któa zajmowała się naszym wnoskiem o pozwolenie. Uspokoiła, że pismo to formalność i że ona poczeka na wszystkie dokumenty.
Drugie - telefon do wydziału środowiska z pytaniem czyje to mogą być drzewka? Okazało się, że są gminne. Procedura prostsza i teoretycznie szybsza, niż przez Lasy Państwowe.
Przemiła pani urzędniczka zapytała gdzie jest nasza działka, tego samego dnia pojechała zobaczyć drzewka, a my złożyliśmy wniosek o zgodę na ich wycinkę. Urzędniczka podpięła go pod inne wnioski o wycinkę i całość poszła do starostwa. Przypilnowała również, żeby ze starostwa "szybko" przybyła komisja oglądające te drzewka i wydająca zgody. Całość trwała 10 dni.
18 marca poszedł wniosek, 26 była komisja, 28 wydano zgodę. Uff, zaskakujące tempo. Super
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia