Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    291
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    474

C164 "dom za miedzą" BARTOLINKI i GONZO93


bartolinka

374 wyświetleń

napisała nuuuda?

 

To mi na koniec pewien pan fundnął niezły wyrzut adrenaliny!

 

 

Już miałam wsiadać do auta, kiedy pod budowę podjechał sobie pan, wysiadł z auta i wszedł na MÓJ teren. Wysiadłam z auta, poszłam za nim ciekawa o co mu chodzi. Rozmawiał z kilkoma murarzami (ich szef i pozostali pojechali na zakupy). Podeszłam i pytam co się stało?

 

A pan mi na to, że psuję drogę i on żąda żebym ją naprawiła.

 

Jestem tak rozbita i zniesmaczona tą rozmową, że nawet nie chce mi się tego opisywać. Niemniej muszę, bo może pan ma rację Może ktoś to przeczyta i się wypowie?

 

Rano, kiedy wstanę i oprzytomnieję, to poszukam odpowiedzi na postawiony problem.

 

1. działka nasza jest położona przy drodze gruntowej; na wstawionym 2 maja zdjęciu, po powiększeniu, widać jak ta droga wyglądała ( w maju, gdy było wilgotno)

 

2. boszzzzz, ja nawet nie wiem jak to opisać.

 

 

No więc pan mówi, że moja budowa zepsuła drogę i on żąda jej naprawienia . I czy ja nie widzę jak ta droga wygląda obecnie.

 

 

ja: widzę jak droga wygląda, doprowadzimy ją do stanu sprzed budowy zaraz po zakończeniu prac budowlanych, bo teraz to mija się z celem.

 

Obecnie droga to nadal warstwa ubitej ziemi oraz tumany kurzu i takiego popiołowatego piasku/pyłu. Jutro wstawię zdjęcie tejże drogi.

 

 

ja: jak pan sobie wyobraża naprawienie drogi gruntowej? w dodatku podczas budowy?

 

 

pan: ja tu jeżdżę do swojego domu, a tu na drodze, w jej poprzek powstał taki rów, w który, jeśli on wpada swoim autem, to co dopiero osobowymi. (do tego rowu jeszcze wrócę, bo chyba on się okazał gwoździem programu)

 

 

ja: ja przejeżdżam osobowym i nie wpadam

 

 

pan: to nie odpowie mi pani czy naprawi tę drogę?

 

 

ja: przywrócę ją do stanu sprzed budowy (ale nie bardzo wiem, co mam zrobić ) zaraz po zakończeniu budowy. I mówię:

 

- że tu trwa budowa,

 

- że są dowożone materiały,

 

- że jest upał niemiłosierny i ziemia tak wyschła, że tu pustynia niemalże na tej drodze się zrobiła,

 

- że na te tumany kurzu nie bardzo wiem, co poradzić (z moją budową czy bez też by były),

 

- że po tej drodze jeżdżą samochody nie tylko na moją budowę ale też na okoliczne i nie tylko moje auta budowlane zasuwają po tej drodze, ale także z budów okolicznych i mieszkańcy też tą drogą jeżdżą,

 

- że budowa nie będzie trwała długo, że potem uprzątniemy; co? kurz? piasek z drodzi?

 

- że jak deszcz spadnie/ będzie jesień/ będzie zima/ będzie wilgotno, to ta droga przestanie się tumanić

 

 

pan: że drogę zepsułam, a on chce mieć dobry dojazd do swojego domu

 

pan: przy innych budowach droga nie jest wyjeżdżona tylko przy mojej, to znaczy, że tamci dbają o drogę, a ja nie

 

 

ja: no pewnie, że tamci dbają, jeśli pod ich budowę podjeżdża jedna grucha, a przed moją budową przejeżdżają np. 4, to chyba efekty można sobie łatwo wyobrazić? i te 4 gruchy z betonem wcale nie jadą do mnie, tylko dalej

 

 

pan: ale oni utwardzili drogę, a ja nie, więc on uważa, że ja powinnam drogę podsypać

 

(taaa, utwardzili, po pierwsze mają mniejszą przejezdność, a po drugie początek budowy, więc mniej materiałów jeszcze tam dojeżdża)

 

 

ja: a czy to jedyna droga do pana posesji?

 

 

pan: nie, ale on nie będzie jeździł innymi drogami

 

 

ja: przecież pan też budował dom, to pan wie jak taka budowa i okolice wyglądają, droga może być wyjeżdżona

 

 

pan: ja tak nie miałem

 

 

ja: to czego konkretnie pan ode mnie oczekuje?

 

 

pan: naprawić drogę

 

 

ja: ale jak? kurz usunąć?

 

 

pan: to jest droga gruntowa, auta z materiałami nie mają prawa tu wjeżdżać, mogą być wyładowane na drodze asfaltowej i tu dostarczane małymi partiami . A robotnicy po każdej dostawie powinni naprawić drogę

 

 

ja: proszę pana, mam prawomocne pozwolenie na budowę, nie ma w nim ani słowa na temat sposobu dostarczania materiałów na budowę, nie postawiono mi żadnych ograniczeń, nie nałożono dodatkowych obowiązków w kwestii utrzymania i jakości gminnej drogi gruntowej; oczywiste jest dla mnie, że w miarę możliwości dbam o tę drogę, ale nie mam zasadniczo wpływu na jej jakość; dbam o drogę, to rozumiem, że np. nie wyrzucam na nią gruzu, albo nie wylewam betonu

 

 

pan: to nie odpowie mi pani, czy naprawi drogę?

 

 

ja: przecież mówię panu, że po budowie uprzątniemy

 

 

pan: to nic mi pani nie powie?

 

jak przyjeżdżają materiały to robotnicy powinni potem naprawić drogę

 

 

ja: ale jak? zamieść kurz szufelką?, owszem zrobiły się koleiny w suchym jak pieprz piasku, ale przy takiej pogodzie i na takiej drodze i przy tylu jeżdżących autach, to wszyscy przejeżdżający solidarnie te pyło - kurzowe koleiny robimy

 

 

pan: to nie naprawi pani? to nic pani nie zrobi?

 

 

ja: proszę pana, przyjęłam pana uwagi do wiadomości, przekażę je kierownikowi budowy i ustalimy, czy coś możemy zrobić; czego pan ode mnie oczekuje: że po każdym przejechaniu samochodu będę równała gminną drogę szuflą?

 

 

pan: to jest droga gruntowa, o tonażu: .... nie pamiętam ile powiedział, 3 tony? i ja nie mam prawa tu przywozić materiałów, (a więc także beton z gruchy chłopcy powinni poginać taczkami - to już sobie w myślach dodałam)

 

 

ja: wiele już razy tą drogą jechałam i nie ma przy niej żadnego znaku ograniczającego tonaż, a dwa: w pozwoleniu na budowę tez żadnego wskazania w tej kwestii nie było

 

 

pan: z satysfakcją: to pani nie wie!

 

 

ano nie wiem , rano dzwonię do urzędu i się zapytam czy są jakieś ograniczenia i czy mogą być bez znaków

 

 

pan: to nie uzyskam od pani odpowiedzi?

 

 

czy ja mówię niewyraźnie???????

 

nie wydaje mi się, żebym miała prawo wysypywać coś na gminną drogę, jeszcze mi ktoś zrobi awanturę, że na wysypanym przeze mnie czymś, np. skrzywił bieżnik , poza tym, mimo, że ten kawałek drogi jest przed moją działką, to nie ja odpowiadam kompleksowo za stan tej drogi.

 

I tu jeszcze wracam na chwilę do rowu, który zapadł się w poprzek drogi na krańcu mojej działki. Do tego rowu pan miał straszne pretensje, chociaż ja bezpośredniego związku z moją budową nie widzę; bo to tylko jeden rów, w poprzek drogi, nie bardzo wiem, kto go by mógł i czym zrobić ....

 

Aż mnie oświeciło, ale pan już sobie odjechał kiwając z politowaniem głową nade mną i nie mogłam mu tej wieści przekazać. W miejscu tegoż rowu PRAWDOPODOBNIE, z rana to sprawdzę, wodociągowcy kładli rury przyłączniowe do działek (a ten rów, to tak vis a vis działki obok nas) i jeśli nie podsypali odpowiednio ziemią, to się tu będzie ona zapadała.

 

 

 

Zaraz po tej pasjonującej 20 minutowej rozmowie zadzwoniłam do wykonawcy i przedstawiłam problem.

 

1. wykonawca nie widzi naszej winy w stanie drogi (przy tej pogodzie i przy publicznym z niej korzystaniu, także przez wykonawców innych budów)

 

2. nie mamy w papierach specyficzych warunków korzystania z drogi

 

3. w środę (11 czerwca) była koparka, która zasypywała szambo i ona równała drogę, zasypała rów, usunęła resztki cegieł i betonu z pogranicza mojej działki w jej głąb.

 

 

i generalnie mam problem

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...