Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    135
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    170

*Iskierka*


betina71

622 wyświetleń

Perypetii budowlanych ciag dalszy...

 

 

Piątek - wieczorem wybraliśmy sie z mężem zbadać postęp prac na działce.

 

Panowie ułożyli strop, założyli zbrojenie, wykonali szalunki pod schody i balkon i stwierdzili, że można w zasadzie zalewać. Pani kierownik została poinformowana o sytuacji i obiecała zajrzeć.

 

Weszłam na górę podziwiać widoki ,jakie za jakiś czas będą cieszyc moje oko, no i nie byłabym sobą, gdybym nie "wlazła" do każdego wirtualnego pomieszczenia. No i coś mi nie pasi.... wołam męża i pytam jakim cudem na górnym holu ma zmieścić się biurko komputerowe?? Mąż popatrzył i woła majstra - ten zagląda w projekt i ....... Nie dopatrzył, że w tym miejscu powinna być wylana płyta, zachodząca na część klatki schodowej............. Ale oczywiście nie ma problemu, to się poprawi. Tak, tak tylko kiedy, skoro majstrzy zaczynają od jutra murować gdzie indziej.

 

A pani kierownik nie zaszczyciła nas swoją obecnością...

 

Sobota - 7:30- mąż zrywa się z łóżka i z kimś rozmawia przez telefon. Ki czort w błogi sobotni poranek zakłóca spokój. To nasza kierowniczka, w obawie,że wylejemy strop bez niej, od siódmej usiłuje się z nami skontaktować i stoi już pod nasza działką.

 

Strop został zaakceptowany z niewielkimi poprawkami (hol).

 

Niedziela - mąż umawia sie z majstrem na diziałce i przekazuje mu wytyczne kierownika. Ustalają, że w poniedziałek ekipa jedzie na tę drugą budowę, w południe do nas i na popołudnie przydałoby się zamówić beton. Oczywiście przy sprzyjajacych warunkach atmosferycznych

 

Poniedziałek - rano rusza akcja kanalizacja, a ja siedze w pracy jak na szpilkach i czekam na info od małżonka czy udało mu się zamówić beton. Dzwoni, ale nie mąż tylko wkurzona sasiadka ..., bo fachowcy od kanalizacji chcą jej wkopać na działce jakąś studzienkę, a po co skoro już jest; bo chcą jej rozkopać wjazd, a nie było o tym mowy, bo ... I co z tym robić. Uspokajam, że nie ma mowy o rozkopaniu wjazdu, ponieważ projekt zakłada co innego, cichutko nadmieniam, że o studzience informowałam, ale jest to taka mała studzienka przelewowa a nie jakaś kolubryna i szybko dzwonię do męża aby ratował sytuację.

 

Dzięki Bogu, że mąż jest spokojny i rzeczowo potrafi wyjaśnić o co chodzi, bo pomiędzy sasiadką a wykonawcą doszło już do spięcia,Fachowiec twardo, że ona podpisała zgodę i nie ma nic do powiedzenia, ona, że owszem dała zgodę ale może ją cofnąć. No i bądź mądry i rób co chcesz.

 

Koniec końców mąż opanował sytuację i popędził na działkę zorientować się w sytuacji.

 

Majstrzy jeszcze kończyli zbrojenie, a juz jechał beton.

 

Strop zalany! Zaczęło padać ......

 

To był parszywy poniedziałek! Tfu, cholerka i co tam jeszcze.......

 

Wtorek - sprawdzam jak się ma sąsiadka, dzięki Bogu jest ok. Uffff

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...