*Iskierka*
Wiosenny temat powtarza się w wielu dziennnikach więc i u mnie nie może go zabraknąć, zwłaszcza, że "przyroda pcha sie rękami i nogami"
Generalnie na działce zieleni brak, jako, że małżonek w ubiegłym roku skutecznie walczył ze wszystkim co zielone. Ale jak się okazuje roślinki to cwane bestyjki i tam gdzie leżały pęki zboża wyrwanego spod siatki wyrosły ciekawskie ździebełka.
Ciągniki na sasiednich polach wydobywają spod ziemi bogactwo wszelkiego robactwa to i bażant do nas zawędrował. Mąż sie śmiał, że obiad do nas idzie.
Pliszki i szpaki to już stali bywalcy, a wróbel - cholernik - postanowił uwić sobie gniazdo w naszym dachu. Wybacz wróblu, ale na razie lokatorów nie przyjmujemy.
Czekam na drapieżniki, których lot magnetycznie przyciąga wzrok. Jak do tej pory latają w znacznej odległosci od nas.
Pewnie pożywienie jeszcze nie dotarło w nasze rejony.
Ciekawi mnie jeszcze czy wrócą do nas jaszczurki, które w ubiegłe lato miały gniazdo pod wyrwanym korzeniem jabłoni.
Poczekamy - zobaczymy.
A wieczorami ...... żaby dają koncerty.
Tymczasem tynki schną, a mój małżonek szaleje na poddaszu.
I tym optymistycznym akcentem kończę na dziś
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia