*Iskierka*
Historyjka o tym "Jak to dziecię ...."
Któregoś popołudnia mąż zawiózł mnie i chlopców na działkę , po czym sam pojechał do hurtowni. Jako, że był to finisz prac glazurnika szwęndałam sie po łazienkach szukając, niedoróbek, partactw i takich tam.
Dzieciaki szalały na zewnątrz, co pewien czas wpadając do domu.
Właśnie wnikliwie badałam pewną fugę, gdy w polu widzenia pojawił się młodszy syn, chwilkę pokręcił sie po łazience, po czym wychodząc, jak to ma w zwyczaju ,kłapnął drzwiami.
Tymi drzwiami!!!!
http://lh5.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SqDSwOpQz9I/AAAAAAAAAH0/DKkkdn1G8L8/s512/PICT7705.JPG" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SqDSwOpQz9I/AAAAAAAAAH0/DKkkdn1G8L8/s512/PICT7705.JPG
Jak widać bez klamki
Masz babo placek!
Mąż w hurtowni. Komórka gdzieś w domu. Przez okno nie wylezę, bo boję się uszkodzić geberit. Młodsze dziecko wpadło w histerię i wyje wniebogłosy krzycząc, że będzie wymiotować. Starsze osłupiało i przez otwór od klamki widze tylko przestraszone oko za okularkami.
Oczywiście wydarłam "ryło"! Ale po co skoro głos rezonuje po łazience i dzieci nie rozumieją o co mi chodzi.
Chwila oddechu - co robić?
Mały bez zmian, wyje. Duży chce dzwonić po ojca. A ja nadal nie mam pomysłu.
Olśnienie! W domu sa zakupione wcześniej klamki i leżą w pudełkach w salonie. Informuję o tym syna i proszę żeby je odszukał.
Dziecko radośnie przynosi - klamkę bez bolca.
Mówię mu żeby wziął tę drugą część- odpowiada, że nie ma! Jak to nie ma! Otwiera drugie pudełko. Przynosi mi szyld. Mały nadal beczy i twierdzi, że będzie wymiotować. Matko święta!
Skoro komunikacja przez dziurke nie działa to przechodzę do parteru i przez tuleje w drzwiach proszę o przyniesienie pudełka z klamką i wyjmowanie poszczególnych cześci klamki. Synio wkłada bolec do klamki, klamkę w otwór i ...
Przytuliłam chlipiącego , bynajmniej nie wymiotującego winowajce, pochwaliłam dzielnego oswobodziciela i odetchnęłam z ulgą.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia