*Iskierka*
Od dłuższego czasu wiercę mężowi dziurę w brzuchu, żeby coś zrobić z liśćmi leżącymi w rowie. Coś - znaczy usunąć je.
Ale mój małżonek idzie w zaparte. Nie! ........i nie. Nie moje to nie ruszam. No fakt ,ale zanim ZDP za to się weźnie - o ile wogóle za to się weźmie ,w co śmiem powątpiewać - dużo wody w rzece upłynie.
Cóż było robić . Rada nierada postanowiłam toto podpalić pomimo ostrzeżeń, że będę wyskakiwać z rowu szybciej niż do niego wlezę.
I podpaliłam ........... a to cholerstwo ........... pod spodem było wilgotne ....... efektów żadnych...... tylko śmierdzące dymem ubrania
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia