Idylla Ramotków
Wczoraj, zgodnie z umową przyjechał Robert i w ciągu kilku godzin problem z dachem został rozwiązany. Taką mam przynajmniej szczerą nadzieję...
Panowie wleźli pod dach, wymienili zawilgoconą wełnę (w sumie 4 rolki), posprawdzali czy wszystko jest ok, po czym elegancko zalepili wycięte w suficie dziury. Jedyny minus operacji polega na tym, że muszę ponownie malować sufit
Przy okazji oględzin dachu, odkryli kilka pękniętych dachówek - coś czuję, że p. Pawła czeka jeszcze jedna wycieczka pod Jaktorów. Wydaje mi się, że musiał je widzieć w sobotę i powinien coś z nimi zrobić...
Tak więc sytuacja alarmowa została opanowana. Trzymam kciuki, żeby nic więcej na głowę mi nie kapało.
Robert jeszcze bardziej zyskał w moich oczach - bez marudzenia przyjechał, naprawił (mimo, że wina nie specjalnie była po jego stronie) i pozostawił po sobie porządek.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia