Dziennik Ani i Bartka
Wieczorem przeszła nad Lesznem (i nie tylko) taka nawałnica, jakiej jeszcze w życiu nie widziałam!!!
Cały dzień było wyjatkowo duszo, powietrze grzało, na dworze było zdecydowanie cieplej, niż w naszym mieszkaniu. Na chwilkę wyszłam z Marysią na ogród, ale Maleńka przyzwyczajona jest raczej do chłodu, niż gorąca, więc szybko schowałyśmy się w domu.
Bartek wrócił z budowy i zaczęło robić się ciemno. Ciemniej i ciemniej. Tak złowrogo. Staliśmy we trójkę przy oknie i czekaliśmy...
Coś niesamowitego..wyglądało to tak, jakby deszcz nie padał z góry na dół, tylko w poziomie. W pewnym momencie nie było widać domu sąsiadów! Trwało to wszystko około godziny, nie wiem ile litrów wody mogło spaść na m2. I ten wiatr...
Baliśmy się o naszą zieloną kanciapę na budowie, bo tam ta nawałnica też przechodziła. Na szczescie nic się nie stało, dzwoniliśmy do przyszłych sąsiadów, mają oko na wszystko:)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia