Notatnik Magdali
Jestem blisko utraty rozumu.
Przewertowałam tysiące projektów.
Nic nie jest tak, jak ma być.
W tym tygodniu kolejne spotkanie z architektem, a my nie mamy wybranego projektu! Najgorsze jest to, że już wszystko zaczyna mi się nie podobać, albo podoba się to, co jest poza strefą osiagalną. Moja dusza ciągnie do nowoczesnych form, a ograniczenia planu i kieszeni zciągają ją na ziemię. A na ziemi - sami wiecie, co jest. Żeby tylko zagadnienie dotyczyło podoba-nie podoba. To nie funkcjonuje! Robię sobie "wirtualny spacer" po każdym projekcie w wyobraźni i na końcu tego labiryntu zawsze są drzwi z napisem "kasa" albo "projekt indywidualny". Ale ja ich nie otwieram! Kto wie, co za licho za nimi siedzi?
Kazdy mówi "najlapeij znaleźć projekt, w którym nie trzeba bedzie wprowadzać zmian. Ale takiego nie ma. NIE MA. Projekt indywidualny to jakieś 7.000. Projekt typowy + koszt zmian to jakieś 4.000.
Nie wiem, czy to można doliczyc do wydatków na dom, ale zakupiłam dziś farbę do włosów. Żeby zakryć te siwe. I postraszyć te, które ewentualnie mają zamiar posiwieć.
W tym niezdecydowanym nastroju najlepiej będzie, jeśli pójdę spać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia