dziennik budowy Gosi i Krzysia - pod jemiołą 3
Nasze budowanie trwa dwa tygodnie, a mam wrażenie jakbyśmy budowali już dwa lata.
W poniedziałek stwierdziliśmy, że sami się wykończymy przy tym domu i że potrzebna nam jest pomoc. Więc długo się nie zastanawiając zadzwoniłam po rodziców. 300 km, cały wtorek podróży i na środę mieliśmy już wsparcie.
We wtorek, nasi wykonawcy układali szalunek na ściany fundamentowe, więc było spokojnie. W środę miał być wyrzucony humus i na 11 był już zamówiony gruz do wypełnienia fundamentów - na razie 10 m3. Całe szczęście, że tego juz pilnowali rodzice. W czwartek dalsza część usuwania humusu i kolejne 10 m3 gruzu i ułożenie rur kanalizacyjnych.
Więcej gruzu nie wejdzie, mam zadzwonić w piątek rano do Bonarki i odwołać transport kolejnych 10 m3 gruzu zamówiony na piątek. Na sobotę zamówiona juz grucha z betonem i chyba zakończymy stan zero. No i planujemy, że w sobotę razem z naszymi budowlańcami będziemy wyganiać diabła z domu
W piątek dzwonię o 7:10, żeby odwołać transport gruzu… za późno, 15 minut temu pojechał. Kurde i co ja teraz z tym gruzem zrobię
Nasz wykonawca stwierdził , że piach będzie zagęszczać wodą podobno nic tak dobrze nie zagęszcza jak woda. My się jednak uparliśmy, że wypożyczymy zagęszczarkę i mieliśmy rację.
Zagęszczarka wielka jak kombajn tak ubiła gruz z piachem, że spokojnie zmieścił się tam ten gruz, co go chciałam odwołać. Całe szczęście, że nie zdążyłam.
O 14 telefon od mamy, że jednak dzisiaj będzie zalewana płyta bo grucha zamówiona No to ja telefon do Krzyśka niech się zwalnia z pracy i jedzie zobaczyć jak to wygląda, czy nie za mało piachu i czy wszystko jest tak jak powinno być.
OK w piątek po południu było juz po wszystkim. Stan zero gotowy. Diabła wypędzać będziemy przy innej okazji.
http://images21.fotosik.pl/90/baace2232415c05c.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia