Dziennik Mikruska- Dom w Piwoniach - zaczynamy :)
Człowiek czujnym musi być...
Dzisiaj cieśle skończyli pracę. Rozliczyłem się z nimi, pożegnałem. Poszliśmy na górę przymierzyć się do ścianek działowych. Moja żonka niczym rasowy kartograf zaczęła kreślić mapy ścian na podłodze. W którymś momencie widzę, że coś nie gra. Okazało się, że jeden ze słupów podtrzymujących dach jakimś cudem przysunął się do ściany o jakieś 60 cm. W efekcie- zamiast tkwić pięnie w przyszłej ściance działowej sterczał sobie pięknie na środku pomieszczenia...No, środku to może nie, ale te kikadziestąt centymetrów w tym akurat miejscu nie było przez nas porządane...Moje maleństwo szybko zawołało szefa ekipy i zaczęło wyjaśniać o co chodzi. W pierwszej chwili bronili się, mówiąc, że mają inny plan :) W sumie był inny, bo bez naniesionych ścianek działowych, ale wszystkie wymiary były zachowane. Jutro mają go przesuwać w docelowe miejsce. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało...Chwaliłem się więźbą bez grama blachy...To już nieaktualne- będę miał dwa kątowniki...
Poza tym - umówiłem elektryka. Ma wejść jak tylko pojawią się okna. Planowo jest to pierwszy tydzień lipca. Dzisiaj miałem spotkanie z tynkarzem - obejrzał aktualny stan budowy (trochę pogrymasił, że nie ma jeszcze okien i instalacji). To grymaszenie średnio mi się podobało. Z jednej strony go rozumiem, ale z drugiej- biorać pod uwagę miesięczny czas oczekiwania na jego usługi, gdybym czekał na instalacje i dopiero go wołał, to miałbym przestój...A tego nie chcę...Bardzo nie chcę ... :)
I na dodatek zakwestionował mój harmonogram- stwierdził, że się nie wyrobię..Psycholog z niego jest kiepski..Oby lepszy tynkarz.. :)
Ostatecznie mamy się zdzwonić w połowie lipca. Ja mam potwierdzić termin.
Druga sprawa- okazało się (o czym nie wiedziałem), że do pracy agregatu potrzebna jest woda w ilości około 6m3 na godzinę. No i nie wiem czy moja studzienka i pompa z targu dadzą radę...
I ostatnia nowość- jutro ma wchodzić dekarz.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia