Dziennik Mikruska- Dom w Piwoniach - zaczynamy :)
Opowiem Wam, jaki przebieg miał mój kontakt z niedoszłym wykonawcą.
Od mojego murarza dostałem namiary na elektryków. Jako, że jest to temat na czasie, w sobotę zadzwoniłem. Po dwukrotnej próbie (rozmowy nie były odbierane) wysłałem SMS z opisem mojej sprawy (mam budowę,szukam ekipy - to tak w skrócie). Chwilę później zadzwonił p. Rafał. Przeprosił, że nie odbierał, ale jest na szkoleniu (trzytygodniowym). Powiedział, że wyśle mi numer do swojego wspólnika, z którym będę mógł wszystko załatwić, Podziękowałem, powiedziałem, że się skontaktuję. To była sobota.
Dzisiaj od samego rana wspólnik próbował się do mnie dodzwonić. Problem był w tym, że najpierw nie słyszałem telefonu, później doszedłem do wniosku, że skoro na jutro mam umówione spotkanie z innym fachowcem (też elektrykiem), to załatwię tego drugiego i wtedy zadzwonię. No i trzecia sprawa- pomimo kilkukrotnego dzwonienia wspólnik na pocztę mi się nie nagrał, więc uznałem że to nic pilnego.
I teraz punkt kulminacyjny :) Około 20:30 na skrzynkę nagrał mi się sam p. Rafał. Jego wypowiedź można streścić mniej więcej tak:
- jestem niepoważny, że nie odbieram telefonów. Najpierw do nich wydzwaniałem, a teraz nie odbieram. Jeżeli chcę im dać tą robotę to mam się odezwać, bo oni mają pracy w bród i czekać na mnie nie będą. A skoro nie oddzwaniam- bo nie stać mnie na rozmowę, to na pewno nie będzie mnie stać na ich usługi.
To ostatnie zdanie to prawie dosłowny cytat.
Zgadnijcie czy ich zaangażuję ?
PS
Swego czasu pisałem o moim wspaniałym doradcy kredytowym. Okazało się, że p. Rafał ma takie samo nazwisko jak mój doradca. Nie jest ono zbyt popularne, więc może pewne przypadłości są rodzinne ?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia