Dziennik Mikruska- Dom w Piwoniach - zaczynamy :)
Od dwóch dni nie byliśmy na budowie.
W międzyczasie wyszło, jak bardzo słowny jest fachowiec od podbitki. Najpierw krótkie wprowadzenie. Ekipa ta liczy kilka osób. Pracują jako podwykonawcy jakiegoś faceta i również robią swoje zlecenia. U mnie "są na swoim" u sąsiada kolegi i samego kolegi- jako podwykonawcy. Na początku zeszłego tygodnia zadzwonił, że będzie u mnie w piątek- zmarła mu babcia. Kolega i jego sąsiad z kolei usłyszeli, że ekipa się rozchorowała. Prace u nas zostały wstrzymane. W piątek nikt się nie pojawił, w sobotę również. W niedzielę wieczorem miałem za to telefon "chciałbym tylko potwierdzić, że w poniedziałek na pewno będę". Oczywiście nikt nie przyjechał. Również w poniedziałek kolega dzwonił, żeby zapytać się o prace u niego. No i usłyszał, że ekipa jest u mnie, mają tyle pracy, że do niego zajadą we wtorek lub środę...Uświadomiłem go, że u mnie nie było żywej duszy...Ciekawe czy skonfrontował tą wersję z szefem ekipy
Na szczęście we wtorek już się pojawili, nie wiem jak dzisiaj...
Uaktualniłem trochę zdjęcia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia