Dziennik budowy Spartakusa
Długo nie pisałam, bo każdą wolną chwilę poświęcam projektowi.
Jesteśmy na etapie wymiarowania i przekrojów. Przy okazji znowu coś zmieniamy. Teraz są to schody, nie będą prawoskrętne tylko lewoskrętne. Zmiana była konieczna ze względu na umiejscowienie rur kanalizacyjnych w piwnicy.
Ciągle nie możemy się zdecydować jak duże ma być okno na klatce schodowej. Jest ono widoczne na frontowej, szczytowej ścianie budynku i architekt radził, by nie wstawiać tam jednego okna standardowego, ale kilka małych lub jedno podwójnej wysokości. Tak czy siak bardzo ładnie to nie będzie wyglądać w żadnym z tych układów, a schody tylko w takim ustawieniu nie są marnotrawstwem powierzchni.
Ale nie jest tak źle.
Ja za to mogę być dumna ze swoich umiejętności. W czasie swojej u nas wizyty architekt oglądając moje dziełko dwa razy się pytał czy to aby na pewno mój pierwszy projekt. A niedawno mój brat spojrzawszy na ekran monitora ze zdziwieniem i podziwem powiedział: „To ty umiesz robić takie przekroje?” On sam od rysowania projektów małych domków woli rysować wielkie konstrukcje stalowe w skali 1:10.
Kiedy ja rysowałam na komputerze, tata opracowywał projekt od strony opisowej, robił wszystkie obliczenia, zestawienia materiałów i odręczne rysunki przekrojów wieńca, żelbetowych wzmocnień ścianki kolankowej i schodów. Cały stół miał obłożony książkami szkolnymi mojego brata, innymi gotowymi już projektami i Muratorami.
Teraz tata siedzi przed komputerem kiedy ja jestem w pracy i wymęcza te przekroje.
Mamy już mapę zasadniczą. Przy okazji dostaliśmy kilka małych mapek większego obszaru i na tej podstawie możemy przypuszczać, że przez następne dziesięć lat ciągle ktoś będzie się budował w odległości słyszalności pracującej betoniarki. Ale to i tak nic w porównaniu ze startującym i lądującym odrzutowcem. Proooooooszęęęęęęę, niech ktoś zadba o ty by Amerykanie nie przylecieli do Poznaniaaaaa.
I tym optymistycznym akcentem zakończę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia