Nasza BUKOWA CHATKA
Tyle się działo przez ostatnie dni.
Najpierw walka z bankiem (ociągają się jakoś z wypłatą drugiej transzy), a tu wydatki rosną z minuty na minutę, ekipa wykonawcza potrzebuje materiałów, a szanowne bankowe urzędasy mają to wszystko głęboko gdzieś. Dla nich tydzień, czy dwa oczekiwania na pieniądze nie mają większego znaczenia, dla nas - niestety - mają zasadnicze.
Potem (chyba w piątek) Mariusz przywiózł z budowy niepokojącą wiadomość, że inżynier sanitarny, który sporządza projekt wodociągu i kanalizacji dopatrzył się czegoś nieciekawego w mapce projektowej, geodeta musi ją opracować jeszcze raz i to ponownie przedłuża nam okres oczekiwania na podłączenie wody. Z prądem też się ociągają, więc jeśli szybko osiwieję - będę już przynajmniej wiedziała z czyjego powodu.
Na szczęście męża mam kochanego optymistę. Potrafi - jak nikt - wyciągnąć mnie z otchłani rozpaczy i z niecierpliwości, na którą ostatnio permanentnie choruję. W kółko mi powtarza, że damy radę.
Na działce też wielkie zmiany, przyjechała maszyna ściągnąć humus, a geodeta wytyczył obrys domu.
Jak pojechałam tam w sobotę zastałam taki oto budujący widok
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000012.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000012.JPG
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000018.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000018.JPG
Całą sobotę pracowaliśmy - ja trochę lajtowo, Mariusz ciężko
Jestem pełna podziwu dla Jego zaciętości, uporu i wytrwałości. Z bólem w głosie nawoływałam Go do zrobienia kolejnej przerwy i.. nie było łatwo.
Najchętniej cały dzień by nie jadł, nie pił i nie siusiał. A ja NIE
Trochę pracowałam przy płocie
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000013.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000013.JPG
Ale zaznaczam, że tylko trochę
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000014.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000014.JPG
Ale nie ma to, jak praca na świeżym powietrzu.
Wieczorem moje powieki wyrabiały różne przedziwne rzeczy i kompletnie nie licząc się z moim zdaniem - przesłaniały mi wszystkie obrazy, które resztkami dobrej woli chciałam jeszcze oglądać. Niełatwo było nad tym zapanować, sen morzył mnie na siedząco.
Za to satysfakcja z wykonanej pracy, jak i obrazy z "naszych włości", których naoglądałam się w sobotę - wynagradzają wszelkie niedogodności natury fizycznej. Nawet moich zasiedziałych kości nie dopuszczam już do głosu.
Niech tam - co ma być, to będzie.
W poniedziałek wchodzi ekipa i tylko składam modły do niebios o przychylną pogodę.
A taki wieczorny obrazek znad Bukowej Chatki, z widokiem na las - rekompensuje mi wszystko: i opieszały bank, i czepialskiego inżyniera sanitarnego, i spieszącego się powoli geodetę.
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000019.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000019.JPG
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia