A może by tak ... jeszcze raz? - DWOREK ... POTWOREK???
Po tych niemiłych doświadczeniach mój Żon odpuścił.
On się poddaje, nie chce...nie może... nie lubi... nie będzie... nie i już!
A ja co? Jak to co? Wór na plecy i w drogę .
Skoro diabeł nie może niech babę pośle.
Zaczęłam powolutku wszystko odgrzebywać, przesłuchałam "prawdziwego", przesłuchałam "pseudo"...
sprawa nie wyglądała różowo to ja miałam różowe okulary, a fakty były czarne...
Światełkiem w tunelu było to, że tak naprawdę to prawdziwa kwota zadłużenia "prawdziwego" była tylko nieznacznie większa od ceny jaką wystawił za grunt. Postanowiłam więc porządnie przygotować się do negocjacji. Chodziło oczwyiście o tą wredną inkluzję w mojej działce, co to "siostra ma w rogu" .
Miły pan nakłonił miłą siostrę swoją, aby sprzedała nam swoją działkę... miła pani wymyśliła sobie, że skoro nam tak bardzo zależy, to owszem... sprzeda... miała się budować... ale co tam... bliźnim trzeba pomagać... i rzuciła cenę za te swoje 1300 m2 prawie taką samą jak braciszek za ponad 5 ha
No tak, przecież nam zależy....
No to ja znowu do miłego pana "prawdziwego", czy ma jakoweś wpływy na siostrę swoją? Uprzedziłam, że kupię tylko i wyłącznie obie działki (działkę i działeczuńkę, ale jakże ważną!).
Nie wiem jak to się oni tam dogadywali, widocznie pan "pseudo" dosyć mocno naciskał, stanęło na tym, że kupujemy obie razem za cenę nieznacznie wyższą niż wyjściowa właściciela.
No i prawie dobre zakończenie nam się zrobiło
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia