LIWIA - dziennik budowy
W sezonie zimowym 2006/2007 wszyscy budujący mieli ogromne szczęście. Przyznajmy, że pogoda rozpieszczała nas na maxa
Na niejednym placu boju "mokre roboty" trwały zdecydownie dłużej niż można było się tego spodziewać.
U nas murarka musiała zostać ostatecznie zakończona najpóżniej około 10-go grudnia. A to z racji tego, że nasz Pan Bolek pochodzi z Bieszczad
i należało go odwieżć na święta do domu.
Był z nami ponad 5-miesięcy. Nasza Liwia to jego dzieło. Jego dłonie zna nasza ziemia, drzewo, każdy jeden pustak, każda jedna ściana...
Ile wspomnień wiąże się z tym czasem...
Każdemu budującemu życzyłabym takiego współpracownika...
...porządnego, czystego, poukładanaego, dbającego o cudzą budowę jak o swoją własną...prawda, ze zaskakujące , ale prawdziwe!!!
Dziękujemy Panie Bolku.
I mam nadzieję, że spotkamy się na wiosnę, hm???
A oto człowiek, który pomógł urzeczywistnić nasze marzenia...
http://images11.fotosik.pl/50/4940002e5a4c3303.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia