A może by tak ... jeszcze raz? - DWOREK ... POTWOREK???
łakomczuchy
tylko przez tego Waszego smaka pewnie wieczorem znów będę ciasto gniotła ... żeby smakiem narobić smaka
Na pieczone trafiłam przez przypadek... rzadko robię faworki i jak już wymyśliłam, że zrobię, to proporcje chciałam znaleźć... i wlazłam na pieczone właśnie.
Sama świadomość, że to jednak w tłuszczu nie pływało działa odchudająco , no nie ???
W smaku.... spróbujcie same... mi smakowały... na pewno mniej tłuste... jak jeszcze ciepłe to trochę bardziej kruche niż tradycyjne. Jak ostygły były niemal identyczne niż te gotowane w tłuszczu.... ale za wiele nie miało okazji ostygnąć
Podam Wam przepis w oryginalnych ilościach (ja robiłam 4 porcje)
PIECZONE FAWORKI
1 szklanka mąki
3 żółtka
3 łyżki kwaśnej, gęstej śmietany
1 czubata łyżka Kasi (bo to z książki "Z Kasią ci się upiecze")
1 łyżka spirytusu
1. ciasto zagnieść, uformować kulkę, owinąć lnianą ściereczką lub folią alu i na godzinkę do lodówki
2. rozwałkować jak na normalne faworki, cieniutko, pokroić i przewinąć
3. piec na blasze w 180 stopniach na złoto (w przepisie jest 5-7 minut, ale u nie było to dłużej)
4. gorące posypać pudrem
**** SMACZNEGO***
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia