LIWIA - dziennik budowy
Cześć Wszystkim Czytaczom !
Nie wiem jak u Was, ale u tutaj pogoda paskudna! Od wczoraj leje bez opamiętania ! Przed domem mamy takie bajoro, że samochód Pana Kafelkarza "utopił" się na "dzień dobry"... nie mógł Biedaczyna ruszyć ni w przód, ni w tył. Nie pomogły ani kamienie, ani dechy. Dopiero kiedy posadził mnie za kierownicą i wspólnymi siłami z Moją Mamą zaczęli wypychać autko, UDAŁO SIĘ wyjechać
Normalnie dziś 13 - sty, czy jak ?
Ale zacznę od początku...
Około 8:30 przyjechał wyżej już wspomniany P. Kafelkarz - Marcin. Bardzo sympatyczna osoba; POZDRAWIAMY !
Kiedy usłyszał ile i co jest do zrobienia, nawet się ucieszył, czym bardzo mnie zaskoczył, bo inni z reguły marudzą, że się im wymyśla dodatkową "robotę".
Mało tego, pokazał mi jak pod kątem padania światła sprawdzać wyczyszczone ściany, jak je potem malować, żeby nie było smug i innych paskudnych śladów, doradził mi i odradził konkretne kolory dulux"a ( na tych farbach pracuje i bardzo sobie je chwali), podsunął również ciekawe rozwiązania do łazienek i kuchni. Jest OK !
Jeśli chodzi o pracę... został uprzedzony, że jestem upierdliwa i stwierdził, że: "skoro płacę, to i wymagam" nieprawdopodobne...
(wysyłam posta na raty, bo ostatnio wszystko to, co piszę "zżera" mi w najmniej oczekiwanych momentach)
Wracajac do rzeczy...
Ustliliśmy ważniejsze punkty prac, spisaliśmy listę zakupów rzeczy potrzebnych w najbliższych dniach i każde z nas zabrało się za swoją pracę.
W efekcie, na zakończenie dnia mieliśmy wymalowany 2-krotnie salon, uprzątniety garaż z powtórnie zagruntowanymi ścianami i podłogą oraz świeżutki gres na podłodze w kotłowni. Zdjęcia będa jutro, bo padły akumulatorki w aparacie i właśnie się ładują.
To tyle na dziś. A teraz idę regenerować siły na jutro.
Pa, pa!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia