domek dla szóstki
Wczoraj byliśmy w banku. Trzeba było jak na spowiedzi wyznać, co mamy (do spłacania oczywiście ). Myślałam, że nas kijami popędzą, ale nie było tak źle. Młoda, miła pani policzyła co trzeba, no i wyszło, że "zdolni" jesteśmy, ale nijak nie możemy wytrzasnąć 20% wkładu własnego. Najwyraźniej kupiliśmy za tanio naszą działkę.
Na razie wymyśliliśmy takie wyjście: bierzemy kredyt (znaczy kredycik) na tzw. refinansowanie zakupu działki, żeby mieć te parę tysięcy potrzebnych teraz na wszystkie formalności do czasu pozwolenia na budowę. Działka pójdzie niestety pod zastaw (Vondraczek mi tu wychodzi na proroka). Optymistycznie zakładamy, że papierki załatwimy w miarę szybko i wtedy wnioskujemy o kredyt na budowę. Podobno do końca listopada bank ma jakąś promocję. Ale czy to jest realne?
Miła pani powiedziała, że jeśli nie mamy jeszcze wypisu z księgi wieczystej (a nie mamy), to na razie wystarczy akt notarialny... żeby nie przedłużać :) No, miło było, tylko mój mąż podejrzanie niechętnie z tego banku wychodził, a po 20 metrach pędem tam wracał "o coś jeszcze zapytać".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia