domek dla szóstki
Podobno od przybytku głowa nie boli... A my mamy działkę z wjazdem i od południa, i od wschodu (północnego wschodu). No i problem. Do tej pory braliśmy pod uwagę tylko ten pierwszy kierunek, bo... powodów było parę. Architekt uświadomił nam, że jest trochę za długi podjazd - większe koszty, a odśnieżać też trzeba będzie... Do tego doszło parę innych argumentów, więc dobra, wjeżdżamy od drugiej strony. Tu klops! "Nasz" (wciąż jeszcze nie nasz ) domek modrzewiowy przestał do tej koncepcji pasować. Obracany na wszystkie strony nijak nie chciał się ustawić.
Mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie o dobre dwa miesiące. Od nowa wertujemy katalogi i projekty gotowe w internecie. Co chwilę pojawiają się nowe pomysły. Jacek ma jeszcze zadziwiająco dużo zapału, a mnie to już nie cieszy tak jak latem.
Architekt radził, żeby się nie spieszyć, jeszcze dać sobie czas, ale mamy już dostać z gminy WZ i wtedy już nic się pewnie zmienić nie da.
Ostatecznie robimy miniaturowe lustrzane odbicie "modrzewiowego" - chyba pasuje. Jacek dzwoni do projektanta z pytaniem, czy ma lustro projektu. Nie ma, ale może zrobić w ciągu kilku dni. Jeszcze się zastanawiamy nad wykuszem. Dodaje uroku - to fakt i na pewno doświetla salon. Więc może... Taki jest stan na dziś. Jutro "wizja lokalna". Wygląda na to, że modrzewiowy stanie pod lipą.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia