domek dla szóstki
Za dobrze to wszystko szło, za łatwo, za szybko... Coś musiało nam wyskoczyć, jak zgniłe jajo.
Prawo ANR do pierwokupu i odkupu naszej ziemi jest podobno nie do przeskoczenia. Wynika z ustawy i tyle. Nikt tego zmienić nie może, oprócz tych 460, co tam siedzą u góry i sprawy zwykłych ludzi na pewno ich nie obchodzą.
Myśmy oczywiście o takim prawie wiedzieli, ale cały czas utrzymywano nas w przekonaniu, że to formalność, bo agencja z tego nie korzysta. Skąd mogliśmy wiedzieć, że bank będzie robił nam problemy? Wobec totalnego braku żywej gotówki, budowa na tej działce na razie stoi pod znakiem zapytania. Chyba że inny bank okaże się łaskawszy.
Jakby na przekór temu, projektant i geodeta wywiązali się z terminów. Dziś pocztą przyszedł PROJEKT. Zagadkowo uroczy i z naszym nazwiskiem przy dumnym "inwestor" (O ironio losu!). Zrobiłam sobie kawę i przejrzałam, jakbym się znała. Cóż... W takich chwilach jestem skłonna uznać wyższość umysłów ścisłych nad osobnikami humanistycznymi.
Geodeta ma gotowe mapki. Wystarczy pojechać i zapłacić. W sumie na dziś: 1400 zł za projekt i 600 dla geodety (wcześniej była zaliczka 400). Chciałabym w takim tempie zarabiać pieniądze...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia