Dworek i ogród różany Moni
Siedząc sobie na działce w moim kąciku różanym myślałam o ogrodzie, który tu powstaje… Jest coraz ładniej, ale pracy czeka nas jeszcze baaardzo dużo, aby osiągnąć zamierzony ce l.
Tutejszy ogród nauczył mnie wiele – nie tylko dbania o rośliny, walki z ich chorobami, ale też pokory. Stało się to w czasie tych niespełna 4 lat, które obfitowały w ciągłe prace związane z rozwojem ogrodu.
W moim ogrodzie zwykłe sadzenie polega nie tylko wykopaniu dołka, wsadzeniu rośliny i podlaniu. Ta czynność ma u mnie zupełnie inne znaczenie – to przede wszystkim walka z kilofem w rękach polegająca na rozbiciu kamieni, które znajdują się tuż pod 20cm warstwą czarnej ziemi, następnie wyjęciu ich na głębokość i szerokość około 70cm. Dopiero po wykopaniu takiej dziury możliwe jest wsypanie dobrej ziemi i wsadzenie rośliny. Nie jestem już w stanie zliczyć ile łopat zostało w tym czasie złamanych i worków ziemi i torfu zakupionych... Pewnie przy normalnych warunkach miałabym już urządzony cały ogród, bo ziemi na uzupełnianie tych dołów nie musiałabym tyle kupować, no i czasowo byłoby szybciej, a w obecnych warunkach jestem w stanie wsadzić maksymalnie 3 rośliny dziennie (takie wykopy w kamieniołomie trochę czasu i sił pochłaniają, niestety). Jak sobie tak patrzę na mój ogród, to stwierdzam, że wymieniłam już niemal 1/3 podłoża na działce bawiąc się w kopanie i robienie odpowiednich mieszanek dla konkretnych roślin.
Jutro zakup kolejnych worków ziemi i kory - muszę wsadzić nowozakupioną hortensję i 2 krzaczki dzikiej róży.
Zastanawiam się też co będzie z posianej wczoraj przy tarasie trawy, bo wieczorem zaczęły się burze i ulewy, które mogą potrwać dłużej
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia