Dworek i ogród różany Moni
Ostatnie dni spędzam na dzwonieniu i bieganiu od konstruktorów do projektantów, po składach budowlanych, tartakach i zakładach ślusarskich (na wypadek gdybym miała wstawiać ramy stalowe).
Z braku czasu na działce bywam mało, ale zdążyłam w przelocie zauważyć, że nornica się wyniosła (albo przeniosła w inne miejsce ) - zastosowałam w tym celu wbity patyk z butelką i chyba poskutkowało. Róże nie mają ani pół kwiatka, bo wszystko zjadły sarny i obecnie sterczą tylko kikuty - wot uroki posiadania jabłoni, które kuszą w pierwszej kolejności, a po jabłkach sarenki jedzą na deser róże (jak to mogą przełknąć to nie mam pojęcia )
Nasz szanowny majster ma jakieś problemy z ręką, w związku z czym prawdopodobnie wróci do pracy dopiero końcem sierpnia wkurzam się, bo po murach leje się deszcz, a słabe widzę perspektywy na szybkie przykrycie. Rozglądam się za innym cieślą, bo nie mam gwarancji, że końcem sierpnia ręka przestanie Pana Lucjana boleć Wstępnie mam namiar na górali z Tarnowa, ale na słowo górale mam lekkie drgawki, bo mi się od razu przypominają nasi górale, którzy zepsuli parter Jeśli się zdecyduję, to są w stanie wcisnąć nas na wrzesień, żeby postawić więźbę, zadeskować dach i pokryć papą. Dachówkę mogliby położyć ok. listopada, ale do tego wolałabym chyba kogoś kogo czas nie goni. Dobrą cenę dają, więc nie wiem czy to też nie zdecyduje Muszę jeszcze zasięgnąć opinii innych osób, które skorzystały z Ich usług. No chyba, że nasz majster wróci końcem sierpnia, to nie będzie problemu ale jakoś mam dziwne przeczucie, że może się opóźnić ten powrót Na razie w przyszłym tygodniu muszę kupić więźbę, żeby spokojnie można było impregnować i podsuszyć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia